wtorek, 31 października 2017

Hiszpania / Costa Brava/, Andora - 2017






Kilka lat temu kupiłem sobie przewodnik po Barcelonie. Zakupu dokonałem z dwóch powodów. Po pierwsze; ponieważ wiedziałem, że muszę koniecznie odwiedzić to miasto. Po drugie; po to aby zakup tego przewodnika był jakąś tam motywacją, do jak najszybszego odwiedzenia tego grodu. W końcu nadszedł ten czas ...

8 październik.

Lecę do Girony. Pode mną majestatyczne Pireneje.





Ląduję na lotnisku w Gironie. Sporo, dobrze uzbrojonych żołnierzy się po nim kręci. Akurat trafiam na gorący politycznie okres. Katalonia jest świeżo, po kontrowersyjnym referendum w sprawie niepodległości. Jadę do mej bazy w Lloret de Mar. Zajeżdżam do mego hotelu Gran Casino Royal. Nazwa szumna, ale nic specjalnego... :)




 Jem kolację. Jeszcze tylko rzut oka z hotelowego balkonu ...




I idę na wieczorny rekonesans miasta...

Lloret de Mar to dosyć urocza w dzień mieścina i wielce rozrywkowe miejsce nocą . Mnóstwo restauracji, pubów i dyskotek. Różnorodne towarzystwo : mnóstwo Anglików, Holendrów, Francuzów, Rosjan czy Polaków.


Lloret de Mar

Lloret de Mar

Lloret de Mar

 Przyjemni posiedzieć sobie nad samym morzem w kawiarence ze szklanką piwa. Wokół pełno roześmianych Hiszpanów. Zdaje się, że życie nocne to ich żywioł...

9 październik

Jednym z celów mej wyprawy jest czytanie książek. Lecę więc na hotelowy basen, aby w pięknych okolicznościach zanurzyć się w lekturze. Po chwili zauważam, że dość nierozważnie dobrałem sobie lekturę na basen.  "Żyranci" Roberta Strzały to wyluzowana opowieść o rock'n'rollowych przygodach dąbrowskich muzyków. Co rusz wybucham śmiechem. Słońce, woda, interesujące słowo... Dobrze mi tu z tym słowem😀.
Zachodzę do turystycznego biura i wykupuję wycieczki na najbliższe dni. Zwiedzam miasteczko za dnia.
Plaża "De Lloret"
Plaża "De Lloret"



Capella del Santissim



10 październik

Rosyjskojęzyczna wycieczka do Girony- perełki średniowiecznej architektury.
Girona. Catedral de Santa María

Girona
Girona

Girona

Girona. Czyżby kataloński ruch niepodległościowy miał coś wspólnego z komunizmem ?

Girona

Girona
Girona. "Refugees Welcome "

Girona

Girona

Girona
Girona

Girona
Jedziemy do Figueres - miasta głownie znanego jako miejsce urodzenia Salvadara Dali i jako siedziba jego muzeum. 


Figueres

Figueres

Figueres

Figueres
Muzeum Salvadora Dali w Figueres. Ha ! Muzeum mojego ulubionego malarza ! Sama bryła tego muzeum robi wrażenie.


Muzeum S. Dali w Figueres.

Muzeum S. Dali w Figueres.

Muzeum S. Dali w Figueres.

A we wewnątrz ... Uh ! Niezła jazda ... Jak to u Dali'ego ...



Muzeum S. Dali w Figueres.

Muzeum S. Dali w Figueres.

Muzeum S. Dali w Figueres.


Czy po przymrużeniu oczu nie widzicie Abrahama Lincolna ? :)

Muzeum S. Dali w Figueres.
Muzeum S. Dali w Figueres.
Muzeum S. Dali w Figueres.
Muzeum S. Dali w Figueres.
Muzeum S. Dali w Figueres.




Muzeum S. Dali w Figueres.
Muzeum to zrobiło na mnie przeogromne wrażenie ! Poruszanie się pośród przedmiotów, z szalonego świata Dalego, uniosło mnie trochę nad ziemię. I jeszcze przez dłuższy czas, mentalnie się nad nią unosiłem 😀. Mocno polecam wizytę w tym miejscu, fanom jego twórczości / zresztą nie tylko jego fanom /. 
Zjeżdżamy jeszcze do winnicy Bodega El Paratge w Mas Romeu. W środku degustacja przeróżnych win, likierów, wędlin i serów. W życiu na raz nie skosztowałem tylu gatunków win :).




11 październik.

Jadę do Andory. Gdy zorientowałem się, że będę wypoczywał ok. 200 km. od Andory wiedziałem, że zrobię wszystko aby się tam dostać. Szczęśliwie załapałem się na ostatnią, w tym sezonie wycieczkę w to miejsce. Gra muzyka ! 
Po drodze, w autokarze poznałem Polaków. Okazało się, że pochodzą z tego samego rejonu Polski co ja / nawet mieliśmy wspólnych znajomych/. Szczególne me zainteresowanie wzbudził starszy pan. Okazało się, że wykłada na jednym z azjatyckich uniwersytetów. Ma trzy obywatelstwa, dwa domy w różnych krajach, ale mieszka w trzecim :). Słuchałem z zafascynowaniem jego podróżniczych opowieści / okazało się, że to niezły podróżnik/. Słowami swymi przeniósł mnie m.i.n. do: Iranu, Korei Pn., Albanii, Gruzji czy na Spitsbergen.
Z racji tego, że była to dosyć międzynarodowa wycieczka przewodnik mówił do nas w różnych językach: po hiszpańsku, niemiecku, angielsku i rosyjsku. Przedstawił się niemieckim imieniem i jego rosyjski brzmiał jakoś tak bardzo po czesku. Z racji tego wydedukowałem, że pochodzi z zachodnich regionów Czech. Spytałem się go w końcu skąd pochodzi. Okazało się, że jest Węgrem. Byłem w szoku ! Pierwszy raz w życiu spotkałem Węgra - poliglotę ! :). Okazało się, że jest dosyć specyficznym Węgrem, bo urodził się i mieszkał na Słowacji przy węgierskiej granicy. Opowiedziałem mu o moich wizytach w jego stronach i moim ówczesnym zaskoczeniu, że tam, na Słowacji wszyscy zwracali się do mnie po węgiersku. Gdy Węgier dowiedział się, że jestem Polakiem przeszedł na język polski. 12 lat pracował z Polakami w Londynie, więc przy okazji nauczył się polskiego. Prawdziwy zdolniacha ! Policzyłem, że zna co najmniej 7 języków. 
Autokar wspina się swymi kołami do tego górskiego państewka. Po obu stronach piękne, górskie widoki.


 Mimo, że uprzedzono nas aby wziąć ze sobą paszporty, na granicy nikt nas ne zatrzymuje. Przed wjazdem do stolicy Andory- Andora La Vella zatrzymujemy się przy centrum handlowym na zakupy. 


 W końcu wjeżdżamy do stolicy. Idziemy zwiedzać ją z przewodnikiem. Andora to niby podatkowy raj, bezcłowe towary w sklepach etc. Niby można kupić tam legalnie np. 1 litr własnej roboty whiskey za 5 euro, ale też sklepy korzystają z naiwności turystów i sprzedawane są tam towary, często są w cenach występujących w innych krajach. W każdym razie bardzo przyjemne to miasteczko z jedną, główną, handlową ulicą - 4,5 km. Nie mogłem, w tym miejscu  odmówić sobie piwka z morskimi zakąskami 😀.










Podarki kupione, można opuścić więc to dosyć niezwykłe miejsce. Przy wyjeździe celnicy sprawdzili jedynie luki bagażowe autokaru. Bez ponownego sprawdzania paszportów opuściliśmy to miejsce.

Powrót do Lloret de Mare. Wieczór spędzony w rock pubie w międzynarodowym towarzystwie.  

12 października

Relax day ... Basen, spacerki, książka, internet ...

13 października

Dzień ten przeznaczony jest na wycieczkę do Barcelony. Znowu jadę z rosyjskojęzyczną wycieczką. Pytam się kilka razy po rosyjsku o coś przewodnika. Ten przygląda mi się uważnie. W końcu pyta się mnie skąd jestem. Gdy mówię, że z Polski wypala, że ma żonę Polkę, nazwisko panieńskie - Krumplewska :).
Ok, wjeżdżamy do Barcelony. Pierwszy atrakcja - park Guell. Park zaprojektowany przez Antonio Gaudiego. W założeniu swym miało to być miejsce zamieszkania bogatej, barcelońskiej burżuazji. Skończyło się na tym, że miasto przekształciło ten przybytek w park miejski. Dosyć bajkowe to miejsce / jak to z Gaudim bywa/. I piękny widok na Barcelonę się rozpościera ...Zresztą popatrzcie ...

Park Guell.

Park Guell.

Park Guell.
Park Guell.

Park Guell.
Park Guell.

Park Guell.
Park Guell.

Park Guell.

Park Guell.

Czas na wizytówkę Barcelony - Sagrada Familia. Przez lata, mentalnie przygotowywałem się na tą wizytę. Jest to niewątpliwie jeden z architektonicznych cudów naszego świata. Bryła tej bazyliki obezwładniła mnie. Zarówno swym kształtem, jak i wielością zawartych z niej szczegółów. Aby ogarnąć cały jej kunszt trzeba by było w spokoju wpatrywać się w nią godzinę lub dwie. Czasu na to nie  było ... Na zewnątrz widać wyraźnie, że sporo jeszcze budowniczym zostało, do wykończenia jej w całości.

Sagrada Familia.

Sagrada Familia.
 A pod Sagrada Familia takie obrazki :





 Wnętrze poraziło mnie. Przeniosłem się w totalnie bajkową przestrzeń. Szybkie skojarzenie z estetyką "Władcy Pierścieni". Bardzo dużo rolę odgrywa tu światło wpadające do wewnątrz. Kompozycja i układ kolorystyczny witraży stworzyły niebywały wręcz efekt. Dosłownie stałem olśniony tym światłem. Oczy szeroko otwarte, starające się zrozumieć natłok atakujących mnie bodźców. Nie będzie łatwo zapomnieć tej chwili ...

Sagrada Familia.

Sagrada Familia.
Sagrada Familia.

Sagrada Familia.
Sagrada Familia.
Sagrada Familia.
Dodaj napis

Sagrada Familia.




Opuszczam z żalem tę bazylikę, starając się jak najdłużej napchać oczy tymi cudami ...

Arc de Triomf.

Po drodze mijamy piękne przykłady barcelońskiej architektury.




Casa Mila by Gaudi

Casa Batllo by Gaudi


Arc de Triomf


 Szybki skok do Hard Rock Cafe. Nie było czasu na piwko :(




Barcelona by night- La Rambla

Barcelona by night


Magiczne fontanny / La Font Magica/ - jedne z najwspanialszych na świecie. Udział w tym widowisku to prawdziwa przyjemność. Tłumy ludzi, fajna, muzyczka, kolorowe strumienie wody, roznosiciele piwa i unoszący się zapach trawy.




Czas pożegnać Barcelonę. Miasto to zasługuje na znacznie dłuższy pobyt. Może w przyszłości ...


14 październik

Czas na dokładniejszy rekonesans zachodniego wybrzeża  Lloret de Mar. Najpierw docieram do pomnika żony wyczekującej męża-rybaka.

I udaję się w stronę plaży De Fenals

Tak wygląda ta plaża :


Następnie udaję się do ogrodów De Santa Clodies. Spokojne, prawie bezludne miejsce. Idealne do rozmyślań, czytania książek czy jak zauważyłem, do rysowania grafik. Wejście - 5 euro.






Z tego ogrodu jest widok na jeszcze inną plażę : Cala sa Boadella.


Czas na powrót.



Widzę, że różni ludzie, w różny sposób korzystają ze słonecznej pogody.





15 październik

Tym razem czas na spacer wybrzeżem na wschód od Lloret de Mar. Tutaj panują baaaardzo strome ścieżki. Wysiłek przy wchodzeniu gwarantowany ! :). Za to widoczki świetne. Te rezydencje ukryte na skalistym wybrzeżu ...







 16 październik

Płynę stateczkiem do pobliskiego miasteczka - Tossa de Mar /22 euro w dwie strony/. W stateczku mamy szklane dno, to i pływające rybki możemy sobie pooglądać












 Dopływamy to Tossa de Mar. To dosyć małe i urokliwe miasteczko. Wąskie uliczki zapełnione knajpkami i sklepami dla turystów.






Trafiam też na sesję fotograficzną.




Pochodziłem po miasteczku, zjadłem coś sobie... No i ... czas wracać ...

 W Lloret de Mar odkryłem 3 rockowe puby.  Poznaję właścicieli dwóch z tych pubów. Jeden w w koszulce QUEEN. Non stop w ruchu. Dosyć spięty, skoncentrowany na pracy i obsłudze klientów. Drugi wyluzowany, typowy metalowiec w bluzie BRUJERIA. Gdy powiedziałem mu, że byłem w tym roku na koncercie tej kapeli, od razu zamówił mi piwo i wódkę. Z wódki zrezygnowałem, piwo z nim wypiłem :). Gość był dosyć oblatany w ostrej muzie. Zaczął chwalić polskie kapele : BEHEMOTH, VADER,  DECAPITATED czy ANTIGAMA. Na nieszczęście, był to zdaje się ostatni dzień funkcjonowania lokalu tego wesołego człeczka. I tak upłynął mi cały wieczór i pół nocy ...







17 październik
  Odwiedzam lokalny cmentarz / Cementiri Modernista/, jakże odmienny od polskich cmentarzy









18 październik.

Czas pożegnać ten zakątek świata. Do zobaczenia zapewne :)


Las Vegas, Kanion Kolorado, Kanion Antylopy X, Zapora Hoovera, maj 2023 r.

15 maja 2023 r.   Lecę z Chicago  do Las Vegas . Chicago, lotnisko O'Hare. A tu już Nevada . Pustynie, góry i zieleń w szczątkowej form...