środa, 10 listopada 2021

MAJORKA, IBIZA 2021




 05 października 2021 r.


Lecę z lotniska w Bristolu, na Majorkę.

Bristol.

Podróż upłynie mi, przy dźwiękach muzyki. 


Tu, jeszcze zielone pola Anglii.

UK.
 Tu już Majorka.

Majorka

Ląduję w stolicy Majorki - Palma. Mam blisko do hotelu / ok. 2 kilometrów/, więc udaję się w stronę postoju taksówek. Przejazd tą krótką trasą kosztuje 15 €. Coś drogo... Decyduję się na autobus na pobliskiem przystanku autobusowym. Według rozkładu, ma odjechać za pół godziny. Poczekam. Po pół godzinie wyskakuje komunikat, że odjazd będzie za kolejne pół godziny... No i tak Polak- cebulak chciał zaoszczędzić kilka €, więc musiał posiedzieć sobie godzinę na przystanku. Po godzinie podjeżdża autobus.  Cena biletu 5 €. Potem się dowiaduje, że na bilety i taksówki z lotniska i przystani promowych, nakłada się specjalny podatek. 


Mój hotel Sant Jordi w miejscowości Can Pastilla. Znajduje się on  8 kilometrów od stolicy Majorki - Palmy. Łatwo się do niej dostać np. autobusem numer 25 , za 2 . Płacę w hotelu dodatkowy podatek klimatyczny i mogę się zameldować. 

Hotel Sant Jordi

Bardzo spodobał mi się, standard hotelowego pokoju. 

Hotel Sant Jordi


Hotel Sant Jordi


Hotel Sant Jordi


6 października 2021 r. 


A tu widoczek z balkonu, prosto na pobliskie Aquarium.


Czas poznać najbliższą okolicę. Do plaży mam z 200 metrów. Jest w miarę ciepło: 22-24 C.


Ciągnąca się kilometrami, nadmorska promenada, a przy niej dosyć szeroka plaża.


Kręcę się po lokalnych biurach turystycznych, po tym, jak pewien polski organizatorów wycieczek po Majorce, wstawił mnie do wiatru. 

CAN PASTILLA.


CAN PASTILLA.

Nastaje wieczór i fajne widoczki. 

CAN PASTILLA.


CAN PASTILLA.


7 października 2021 r.


Idę na poranny spacerek i znajduję jakieś konkretniejsze biuro turystyczne. Myślałem wcześniej o jednodniowym wypadzie promem na Ibizę, ale trochę odstraszyła mnie cena, znaleziona na stronie promowych przewoźników - 150 €, za prom w obie strony. W znalezionym biurze "Excurssions Mallorca", pani zaproponował mi prom za 75 € w dwie strony . To mi pasuje ! Kupuję bilety na następny dzień. 

CAN PASTILLA.

 Przenoszę się na prawie pusty basen. Woda zimna jak diabli, ale co jakiś czas, wskakuję do niej. Za to słonko fajnie grzeje. 


8 października 2021 r. 

Jadę taxi z hotelu do portu w Palmie. Prom odpływa o g. 8 rano, ale trzeba być tam godzinę wcześniej. Tak wyglądał ten port o poranku.  



 Przechodzę przez kontrolę graniczną i wskakuję na prom. Czeka mnie 2 godziny podróży.



Dopływamy do Ibizy. Taksówką dostaję się z portu do centrum miasta. 
Szukam biura turystycznego, aby znaleźć jakąś wycieczkę po tej wyspie, ale jakoś nigdzie go nie widzę.
Pierwsze swe kroki więc kieruję na wzgórze Delt Vila. To nazwa, starej stolicy tej wyspy. Trochę trzeba się powspinać pod górkę, ale po drodze mijam urokliwe uliczki, a na górze czekają na mnie miłe widoczki... 

Ibiza.


Ibiza.


Ibiza.


Ibiza.


Ibiza.
 Schodzę do centrum miasta.

Ibiza.


Ibiza.

Zachodzę do pustego Hard Rock Cafe i pytam się barmana, czy nie wie gdzie tu jest jakiś turystyczny punkt informacyjny? Odpowiada mi, że na szczycie wzgórza z którego właśnie zszedłem... Hm... Nie mam ochoty tam wracać...

Ibiza.

To centrum miasta i stąd odpływają promy, na Formenterę.


Ibiza.

Czas gdzieś usiąść... Zamawiam podwójne go Jacka Daniel'sa. Cena - 20 €. Fajna cena... Zdaje się, że odkryta   przez hippiesów, do wypoczynku, wyspa, przeistoczyła się w modną i drogą destynację.  

Ibiza.

Nawiązanie do hippiesowskiego etapu historii tej wyspy. 

Ibiza.

Portowa dzielnica Sa Penya jest guy friendly. Zresztą jak cale miasto. 

Ibiza. Sa Penya.


Ibiza. Są Penya.




Ibiza. Sa Penya.

Ibiza. 

Ibiza. 

Widać, że jest tu zapotrzebowanie na alternatywę...

Ibiza. 



Ibiza. 


Ibiza. 


Ibiza. 


Ibiza. 

Z Ibizą mam problem. Chyba dlatego, że spodziewałem się czegoś lepszego. Nic mnie tu nie zaskoczyło. Znalazlem tu kilka fajnych, zabytkowych części miasta. Trochę zabytków. Sporo bardzo drogich sklepów. Kilku podstarzałych hippisów, którzy z wyglądu kapią bogactwem. Ok, byłem jedynie kilka godzin w stolicy tego kraju, więc może ukrytych uroków tej wyspy, nie było mi dane ujrzeć, ale raczej tam nie wrócę. 

9 października 2021 r. 

Leniwy dzień spędzony na plaży. Woda w morzu, jak dla mnie ciepła, więc bez problemu, co rusz do niej wskakuję. Czyściutka morska woda. Praktycznie nie ma fal. Stosunkowo mało ludzi w wodzie. Idealne warunki do morskich kąpieli. Ze 2 km od tej plaży jest lotnisko, więc co kilka minut obserwuję startujące i lądujące samoloty. Mega relaksujący klimacik... :).

Majorka.


10 października 2021. 

Czas na następną wycieczkę. Tym razem do jednej ze Smoczych Jaskiń/ Cuevas Drach/ Dragon Caves. Cena wycieczki 39 €.
Zatrzymujemy się przy fabryce pereł " Majorica" w miejscowości Manacor. To zakład z ponad stuletnią tradycją, produkujący doskonałej jakości sztuczne perły.

" Majorica"

Sznury pereł w cenie kilkuset  €.



" Majorica"




" Majorica"


Krótki postój w miasteczku Porto Cristo.

Porto Cristo


Porto Cristo


Porto Cristo
 
W końcu docieramy do właściwego celu podróży-  Smoczych Jaskiń


No i tu zaczęła się jazda... Zwiedziłem jedną, z zespołu 4 jaskiń. Powstały one pomiędzy 11, a 5 miliona lat temu. Dodatkową w nich atrakcją, jest jedno z największych na świecie i największe w Europie jaskiniowe jezioro. Byłem wcześniej w kilku jaskiniach, ale nigdzie nie widziałem tak widowiskowych stalaktytów i stalagmitów. 

Cuevas Drach

Chodziłem oczarowany pięknem tego miejsca. Wiedziałem, że sama wizyta w tym miejscu, była wystarczającym powodem, aby przyjechać na Majorkę.

Cuevas Drach
 



Cuevas Drach


Cuevas Drach

Na koniec zwiedzania zaserwowano nam koncert muzyki klasycznej, wykonany przez muzyków na płynących po jeziorze łódek. Niestety, nie wolno było go fotografować. Dosyć szczególny był to klimat. 

Cuevas Drach

Opuszczam tę jaskinię pod wielkim wrażeniem. Pewnie często będę powracał do niej myślami. 

Cuevas Drach

11 października 2021 r.

Pierwszą część dnia spędziłem na plaży. Spodobało mi się to miejsce. Słuchawki na uszy, opalanko i częste, morskie kąpiele. 


Wieczorem ruszyłem do stolicy Majorki - Palmy. To 30 minutowa jazda ekspresowym autobusem, spod mojego hotelu. 


Palma.

Największa atrakcja tego miasta- katedra La Seu. Jest to jedna z najwyższych katedr świata i faktycznie robi z daleka i z bliska spore wrażenie. 

Przy katedrze chciałem sobie zrobić zdjęcie, więc poprosiłem o zrobienie mi fotki, przypadkowego Hindusa. Nagle z tylu słyszę polski głos: "Dawaj ja ci zrobię. Za to że masz taką koszulkę". Byłem akurat w koszulce kapeli VADER, a zaczepił mnie fan tej kapeli. No to przy okazji, pogadaliśmy sobie trochę o metalu...

Palma.  Katedra La Seu.

Niestety, nie obejrzałem tej katedry od środka. Przybyłem trochę za późno na zwiedzanie...

Palma.  Katedra La Seu.

Palma.
W Palmie pokręciłem się po kilku uliczkach i placach. I muszę przyznać, że ładne to miasto. Ma swój charakter i przyjamnie się po nim chodzi, non stop rozgładałem się wokół, zerkając na ciekawą architekturę.

Palma.

Palma.


Palma.


Palma.
Myślałem, że to knajpka. A to tylko sklep... Sprzedawczyni skierowała mnie do knajpki tej sieci, oddalonej o ładny kawałek...

Palma.

A to główny plac Palmy - Major.

Palma.

Palma.


Palma.
La Rambla - uboższy odpowiednik barcelońskiej alei, choć nawet urokliwy. Mnóstwo tu straganów z kwiatami, a co za tym idzie, wokół unosił się całkiem niemiejski zapach. Fajne doświadczenie.

Palma.

Za wieloma bramami komienic, kryją się klimatyczne knajpki.

Palma.


Palma.


Palma.

Czas na posiłek...

Palma.



Palma.

Powoli robi się ciemno, a ja dotarłem, do położonej nad brzegiem morza HARD ROCK CAFE.

Palma.
Wystrój fajny, za to muza... Zostałem uraczony wiązanką muzyki pop. Od ABBY zaczynając, na innych miękkościach kończąc. Najbardziej ostrą kapelą jaką tam usłyszałem był LYNYRD SKYNYRD. Zdaje się, że z tej sieci zrobił się przybytek, dla rodzin z dziećmi... Nie tak bylo, gdy pod koniec lat 80, XX wieku, dotarłem do berlińskiego HARD ROCK CAFE... Knajpa była pełna metalowców, a ja ich wystraszyłem muzyką CARCASS, którą barman zaserwował z mojej kasety... :). Piję jedno piwo i uciekam.

Palma.

Nagle widzę miasto,  już w innej oprawie świetlnej. Więc utrwalam to na fotkach.

Palma.


Palma.


Palma.


Palma.


Palma.


Palma.  Katedra La Seu.





Palma.



Palma.



Palma.

Wracam do swego hotelu. Jeszcze tylko, wieczorny spacer po nabrzeżu.


Mało rozrywkowa to okolica. Pomimo wielu restauracji i knajpek, raczej wszędzie jest spokojnie. W dwóch knajpach głośno dudni niemiecka muzyka, ale to nie dla mnie.


Aaa...  W końcu skusiłem się na Heinekena w spokojniejszym miejscu. 



12 październiaka 2021 r.


Rankiem byłem zajęty, kupowaniem biletów na koncert RED HOT CHILI PEPPERS w 2022 r, bo akurat w tym dniu odpalono sprzedaż tych biletów.
Po zakupie biletów udałem się na plażę, powtórnie tam poleniuchować. 

Zastanawiałem się, co skłoniło tę kobietę do odpoczynku, akurat w takim miejscu, gdy miała do dyspozycji kilometry ładnej plaży, kilka kroków od tego betonu...?



13 października 2021 r. 

W dniu tym, wykupiłem wycieczkę, po wschodniej części tej wyspy. Składał się ona z przejażdżki autobusem, statkiem, tramwajem i pociągiem. Cena 69 €, Ruszamy...

Pierwszy postój w mieście Inca.




Zaprowadzono nas tutaj, do sklepu wyrobów skórzanych. Nic ciekawego...


Ktoś w tym mieście, komuś podpadł...

Inca.
 
Pokręciłem się po kilku najbliższych uliczkach tego miasta, ale nie bylo tam nic ciekawego.

Inca.


Inca.

Zmierzamy, ku następnemu celowi naszej wycieczki, przez całkiem spore górki- Serra de Tramuntana.

Serra de Tramuntana.

Po drodze często pada, a nawet leje. Źle się zanosi, te nasze zwiedzanie...

Serra de Tramuntana.

A drogi tu kręte... Górska serpentyna "Nudo de la Corbata"/ "Węzeł Krawata"/. 

Serra de Tramuntana.

Po ominięciu autokarem, niezliczonej liczby górskich rowerzystów, w  końcu docieramy do Sa Colabra i jego głownej atrakcji - wąwozu - "Torrent de Pareis". Na szczęście przestało padać... 


Sa Colabra


Sa Colabra



Aby dotrzeć do wąwozu "Torrent de Pareis", trzeba przejść przez dwa, wykute w skale tunele. 

Torrent de Pareis


Torrent de Pareis


Torrent de Pareis

Po przejści przez te tunele, ukazuje się ładny widoczek. To początek 8 kilometrowego wąwozu. 

Torrent de Pareis

Z drugiej strony mamy urokliwą zatoczkę. Ładnie tutaj... Przez długą chwilę, napawam się widokami pięknej natury


Torrent de Pareis

Przypadkiem, będąc na Majorce dowiedziałem się, że mój stary kumpel z Olsztyna, też ma się tam zjawić. Niestety będziemy na dwóch różnych krańcach wyspy. Telefonicznie umówiliśmy się, że jedyną opcją na spokanie, będzie mój ostatni dzień pobytu, w którym on będzie zwidzał akurat Palmę. Tam mamy się spotkać. 
Wracam do punktu zbiórki naszej wycieczki i zachodzę na obiad.  Po obiedzie, wychodzę z restauracji... Patrzę, a tam idzie mój kumpel z swoją panią... A to niespodzianka !!! Witamy się serdecznie w oparach śmiechu. Okazało się, że odbywamy wycieczkę tą samą trasą, w dwóch różnych grupach. Umawiamy się więc na piwko, na pokładzie statku. 



Docieramy do nabrzeża, gdzie czeka na nas, nasz wycieczkowy statek. Niestety jest dosyć wietrznie, fale są zbyt duże, aby można było nas bezpiecznie, załadować na pokład. Rejs odwołany... Szkoda...


Udajemy się autokarem w drogę powrotną, wracając po tych krętych, górskich drogach... I muszę przyznać, że pod koniec tej wycieczki, miałem już dość tej jazdy... :). Za dużo drogowych zawijasów...



W końcu, docieramy do naszego tramwaju w Port de Soller


Jedziemy zabytkowym tramwajem w stronę Soller


Opuszczamy Port de Soller z ładną plażą i mariną.


Po drodze mijamy zamiaszkałe tereny i np. plantacje cytrusów. 



Docieram do urokliwej miejscowości - Soller.

Soller.

Przejeżdżaamy przez głowny place tego miasta- plac Konstytucji, mijając masywny kościół.

Soller.

W Soller przesiadamy się na pociąg, do którego wskakuję z moimi znajomymi. W końcu możemy się nagadać. Czeka nas, dłuższa podróż do Palmy.


To także zabytkowy skład. Jak na Dzikim Zachodzie... :). Przejeżdżamy przez wiele wykutych w skale górskich tuneli w i podziwiamy mijane krajobrazy.


 Widoczki robią wrażenie... 



Czas się pożegnać ze znajomymi i wracać do hotelu. Bardzo udana byla to wycieczka, mimo niewypału ze statkiem. 

14 październia 2021 r.


Z okien mojego okna z hotel widać, Aquarium w Palmie, więc postanawiam odwiedzić i ten przybytek. Tym bardziej, że jest to jeden z większych tego typu obiektów na świecie, z 50 zbiornikami wodnymi i 700 gatunkami morskich zwierząt. Przyjemnośc ta kosztuje 29  z wliczonym seansem 3D. 
Miło jest zanurzyć się w ten świat kolorowych wrażeń, podwodnego świat. Wokól mnie, słyszę głównie lub jedynie język niemiecki. Pełno niemieckich rodzin z dziećmi. 




Jest też tropikalny las.


Dżungla Amazońska


Dżungla Amazońska


Dżungla Amazońska

Trafiam do najgłębszego rekinarium w Europie..


Rekiny.

Na koniec biorę udział w seansie 3 D. Dosyć krótki, za to interesujący filmik o waleniach. Efekty były odpowiednie, aby nie żałować tej dodatkowej atrakcji.


Po wizycie w Aquarium, trafiam ponownie na plażę. Funduje sobie tam, 20 minutowy masaż pleców, za 10 €. Podnosi on znacznie mój humor. 





To mój przedostani dzień pobytu ma Majorce. Chcę go wykorzystać na maksa. Decyduję się na ponowną wizytę w Palmie, już po zachodzie słońca. Spacer po tym mieście, przynosi mi sporo radości. Miasto wydaje się spokojne i bezpieczne. Chodzę po puściutkich często, ulicach tego miasta i chłonę klimat tego miejsca. 

Palma.

Miejscowy naśladowca Gaudiego ?


Palma.



Palma.



Palma.



Palma.


Palma.



Palma.



Palma.



Palma.



Palma.


Palma.


Palma.



Palma.

15 października 20021 r. 

To mój ostatni dzien pobytu na Majorce. Spędzam, go głównie na plaży. Nie jest to do końca najprzyjemniejsze zajęcie, bo gdy zachodzą chmurki, nie jest najcieplej... :). I tak bywało przez poprzednie dni. Gdy było słonko / częst przez cały dzień/, plaża była dobrym wyborem. Gdy, go nie było, przez większość dnia, unikałem plaży. Ot uroki wypoczywanie na tej wyspie w październiku. Za to pogoda do wycieczek, większości była przyjazna / poza opadami w górach Serra de Tramuntana/. 

Towarzystwo na plaży, mocno już przetrzebione.



Udaję się na lotnisko. Tam oczywiście sprawdzanie covidowych dokumentów. Po przejściu bramek bezpieczeństwa, udaję się coś zjeść. Mnóstwo ludzi w strefie wolnocłowej. Kolejki do wielu barów i restauracji. Trudno znaleźć wolne miejsce do siedzenia. W końcu coś znajduję. Starsi ludzie siedzą na połlodze, bo nie ma nigdzie miejsc do siedzenia. Na 1,5 godziny przed lotem wyskakuje informacja w stronę jakiego terminalu należy się udać / jest ich kilka /. Po drodze mijam puściutkie sklepy wolnocłowe, bary i restauracje, w których nudzi się obsługa. Dziwne rozwiązania zastosowali na tym lotnisku...

Can Pastilla z loku ptaka. 


Pora pożegnać się z Majorką, z najpiękniejszym zachodem słonca jaki widziałem w życiu... Żegnaj Majorko...



 Podsumowanie: przez pierwsze dni Majorka nie zrobiła na mnie, większego wrażenia. Pewnie to efekt przebywania w strefie kurortu z typowymi knajpkami, sklepikami i hotelową architekturą. Dopiero wycieczki, otworzyły mi szerzej oczy i poznałem doprawdy urokliwe miejsca na tej wyspie. Mieszkałem w bardzo wygodnym i z miłą obsługą hotelu San Jordi. Spokojne to miejsce, ale nie można było tam liczyć na najmniejsze rozrywki. Typowy hotel dla rodzin z dziećmi i dla ludzi szukających spokoju. 
Suma sumarum jestem zadowolony, że zwiedziłem ten zakątek świata / Majorkę i Ibizę/, bo potrafi on zaproponować sporo interesujących miejsc do zwiedzania. Można też tu, odpocząć w odpowiednich warunkach / ciepła, morska woda, ładne plaże i słoneczko/. Bye, bye Baleary...

Las Vegas, Kanion Kolorado, Kanion Antylopy X, Zapora Hoovera, maj 2023 r.

15 maja 2023 r.   Lecę z Chicago  do Las Vegas . Chicago, lotnisko O'Hare. A tu już Nevada . Pustynie, góry i zieleń w szczątkowej form...