niedziela, 21 stycznia 2024

NOWY JORK, U.S.A., maj 2023 r. / NEW YORK CITY, U.S.A., May 2023.


 




WSTĘP: 

Ze Stanami Zjednoczonymi, byłem mentalnie związany od bardzo długiego czasu. W latach młodzieńczych fascynowałem się tym krajem. Czytałem o nim wszystko co mi wpadło w ręce: kupowałem książki, zdobywałem czasopismo "Ameryka", wydawane przez amerykańską ambasadę w Polsce, przeczytałem wszystkie, dostępne książki z wszystkich bibliotek w moim małym, rodzinnym mieście, słuchałem "Głosu Ameryki" etc. Przez długi czas byłem przekonany że muszę wyemigrować do tego kraju. Tak się jednak nie stało. Dopiero po 40 latach od tych wydarzeń wylądowałem na tym lądzie. 

6 maja 2023 r.

Lecę z Londyn Gatwick w UK liniami NORSE, do Nowego Jorku.


Obiad nie należał do zachwycających.


Ląduje na lotnisku J.F. Kennedy'ego, a na nim przesłuchuję mnie czarnoskóra pani oficer imigracyjna. Wypytuje się o cel mego pobytu, planowane miejsca mej wędrówki, o rodzinę w Stanach oraz o miejsca zakwaterowania. Tłumaczę jej co i jak. Myli jej się moja córka w UK z moją siostrą mieszkującą w USA. Wyjaśniam jej, że mam zamiar mieszkać w hostelu w Nowym Jorku, u znajomych w Chicago i w hotelu w Las Vegas. Patrzy na mnie przerażonym wzrokiem i tłumaczy mi jak niebezpieczną rzeczą jest pomysł zamieszkania w hostelu w Nowym Jorku. Pyta się mnie czy widziałam film "Hostel"? Przypominam, że akcja filmu "Hostel" toczy się na Słowacji. Potwierdzam, że widziałem. Pani więc mówi do mnie, że sam powinienem zrozumieć jak niebezpieczne są pobyty w hostelach i że powinienem wynająć sobie pokój w hotelu. Ok... Powiedziałem że wezmę jej sugestie pod uwagę. W każdym razie była to bardzo miła rozmowa i zostałem wpuszczony na teren Stanów Zjednoczonych.

Za chwilę otrzymuje telefon od mego kumpla z osiedla w moim dawnym, rodzinnym mieście, /który od wielu lat mieszka w Nowym Jorku/, że jednak może urwać się z pracy i odbierze mnie z lotniska. Fajnie... Podjeżdża autem dwukrotnie większym od przeciętnego europejskiego samochodu i jedziemy w stronę Manhattanu. Nie widzieliśmy się ze 30 lat i po drodze rozmawiamy o urokach i wadach życia w USA
Mijamy po drodze wieżowce Queens. Wjeżdżamy na Long Island i przed nami widzimy most Ed Koch Queensboro- naszą bramę do Manhattanu.







Most Ed Koch Queensboro.

No i jesteśmy już na Manhattanie, wśród lasu wieżowców. Tu będzie moja kwatera, na kilka, następnych dni. Zagęszczenie tych wieżowców pewnie powinno zrobić na mnie spore wrażenie, ale kilka lat wcześniej wjeżdżałem do downtown w Toronto i wtedy to, byłem mocno oszołomiony natłokiem takiej architektury. Manhattan odebrałem już znacznie spokojniej...



Mijamy ikoniczny budynek "Flat Iron".

"Flat Iron"



Kumpel podwozi mnie pod samą hostel. Kilka minut rozmowy i żegnamy się. Ląduję w hostelu na 20 Ulicy w dzielnicy Chelsea.


Naprzeciwko mego hostelu widzę posterunek policji. Wydaje mi się więc, że będzie dosyć bezpiecznie na pobliskich ulicach.


Pokój w tym hostelu kosztowało mnie chyba 90 $ za noc i był to najbardziej surowy pokój w jakim spałem przez całe życie. Nie różnił się wiele od więziennej celi. Nie zależało mi jednak na jakości pokoju do spania, bo zgodnie z moimi planami wychodziłem o godzinie 9 rano i wracałem o godzinie 21 lub 22. Dodam tylko, że był to dosyć spokojny hostel. Różnica między europejskimi hotelami była tylko taka, że recepcja tego hostelu, wyglądała jak recepcja posterunku policji. Recepcjonista oddzielony od klientów grubą szybą z małym otworem do kontaktowania się z nimi.  




Jest godzina 19. Nie ma co marnować reszty dnia. Ruszam zwiedzać miasto. 

Kościół Episkopalny Św. Tomasza.



Salon "Nike".

Katedra Św. Patryka.





Radio City Music Hall.

Radio City Music Hall.
Docieram na Times Square - jedną z wizytówek Nowego Jorku. Feria barw i świateł.

Times Square

Rozglądam się jak urzeczony... Miejsce pulsuje życiem na maksa. Nie wiadomo na czym skupić swój wzrok. Na wielkich telebimach wyświetlane są przeróżne reklamy.

Times Square

Mnóstwo ludzi wokół: zwykli turyści, jacyś protestujący, uliczni performerzy. Chodzę i rozglądam się lekko oszołomimy tym nadmiarem wrażeń. Tłoczno jest.

Times Square

Times Square



Times Square
Policja na swoim miejscu.

Times Square

Po dłuższym pobycie i nasyceniu się obrazkami z Times Square, szybko przechodzę przez Broadway w stronę metra. Muszę powiedzieć, że nowojorskie metro rozczarowało mnie mocno. Po pierwsze; nie jest to prosty system. Po drugie; trzeba wiedzieć po której stronie ulicy wejść do metra, bo często linie jadące w przeciwnych do siebie kierunkach, nie mają ze sobą łączników dla pieszych. Po trzecie; same stacje są  słabo oznakowane, więc niełatwo je wypatrzyć na ulicy. Często pytam się nowojorczyków jak mam znaleźć określoną stację metra i bardzo często widzę ich zakłopotanie. Długo muszą się zastanawiać, do której stacji metra warto iść i po której stronie ulicy trzeba wejść do niej. Same stacje są mocno zużyte, często bardzo brudne i z wieloma bezdomnymi. Zalety metra: dosyć tanie bilety i brak ciągłych remontów, które można np. spotkać w londyńskim metrze. 




Idąc już w stronę hostelu, mijam takie urocze budynki.

23 Ulica.



23 Ulica.





Jest godzina 23. Idę do pobliskiej knajpki na małe piwo. 13 $ z napiwkiem. Darmowa woda oczywiście musi być...

7 maja 2023 r.

Częste widoczki w nowojorskim metrze. Bywało jeszcze ciekawiej. Widziałem gościa, który na peronie palił sobie marihuanę i następnie wszedł sobie z jointem do wagonu, kontynuując palenie. Ta... Ameryka to kraj wolności... 


Przed przyjazdem do Nowego Jorku zakupiłem sobie SIGHTSEEING PASS- kartę, która umożliwiała mi wejście do 5 wybranych przeze mnie trakcji. Koszt takiej karty 175$ 

https://www.sightseeingpass.com/en/new-york

Pierwszą atrakcją którą wybrałem była wycieczka z przewodnikiem po Bushwick. To taka część Brooklynu, granicząca z Queens. Wycieczka ta, miała nam ukazać przykłady nowojorskiego street art'u i graffiti. 

Bushwick

Czekając na przewodnika, zrobiłem sobie mały spacer po okolicy. Okolica ta była bardzo zaniedbana i brudna. Mało ludzi, dużo śmieci.

Bushwick

Stacja metra, pewnie nieodnawiana od dziesięcioleci.

Bushwick


Przecież to wygląda jak zaniedbana część miasta, gdzieś w biednym kraju Ameryki Południowej.

Bushwick

No nic. Przyszedł przewodnik i zaczął swoją bardzo ciekawą opowieść o grupie Bushwick Collective, która działa tu od ponad dziesięciu lat. To jej członkowie są twórcami graffiti i street artu na ulicach Bushwick. Organizują też coroczne koncerty wokół tych murali. W 2023  roku gościem tego koncertu był np. Ice T.

Bushwick

Sklepik z marihuaną na kółkach. Muszę tu powiedzieć, że w wielu stanach zalegalizowano sprzedaż marihuany w celach rekreacyjnych / np. w Nowym Jorku zalegalizowano tę używkę w 2021 r./, więc obecnie na wielu ulicach Big Apple, bardzo często czuć zapach marihuany, szczególnie w parkach, turystycznych ulicach ale widziałem nawet urzędniczki, które w przerwie w pracy, paliły sobie, siedząc na schodach jakiegoś urzędu. Marihuana jest raczej wszechobecna w tym mieście, mimo, że zabronione jest palenie marihuany w miejscach publicznych. Przepisy sobie, życie sobie... 

Bushwick

Nasz przewodnik wykonywał kawał dobrej roboty. Wiele dowiedziałem się o meandrach i tle kultury hip hop, graffiti i street art. Poza tym był przemiłym gościem.

Bushwick

Trafiliśmy też na twórcę w trakcie jego pracy. O ile pamiętam, to był on z Wenezueli. Poopowiadał nam trochę o swojej pracy.

Bushwick

Bushwick

Bushwick

Tu akurat, ktoś tworzy mural na cześć swej zmarłej matki- Luisy...

Bushwick

Kręcimy się po kilku pobliskich ulicach, podziwiając uliczną sztukę. A było co podziwiać.

Bushwick

Bushwick

Przewodnik opowiada nam, że lokalsi mają tu taką tradycję, że raz w roku urządzają sobie sąsiedzki piknik. Jedna z ulic zamykana jest dla ruchu ulicznego. Rozstawione są na niej stoły. Na stołach pojawia się jedzenie i napitki przygotowane przez mieszkańców i tak sobie biesiadują cały dzień. Spodobał mi się ten pomysł.

Bushwick

Bushwick

Jeden z twórców uwiecznił wizerunek swego psa, który odszedł z jego świata...

Bushwick


Nasz przewodnik informuje nas, że jest to dosyć modna dzielnica do zamieszkania i że wynajęcie tu mieszkania z dwoma sypialniami średnio kosztuje około 5.000 $ miesięcznie. Zszokowała mnie ta informacja. W tak zaniedbanej okolicy, płacić taką kasę za wynajęcie mieszkania? Na potrzeby tego bloga, sprawdziłem aktualne ceny wynajęcia mieszkań i ceny te bardziej kształtu ją się w okolicach 3-4 tysięcy $ za miesiąc. 


Bushwick

Bushwick

Skończyła się wycieczka. Czas wracać z Brooklinu na Manhattan

Przykład wielokulturowości tego miasta w metrze.





Udaję się na dolny Manhattan. W oddali widać "One World Trade Centre"- wieżowiec odbudowany po ataku na "World Trade Centre".


"One World Trade Centre"


Pierwsze swe kroki kieruje do muzeum "Jewish Heritage" / w ramach wykupionej karty na zwiedzanie Nowego Jorku/. 


"Museum Jewish Heritage".

Historia Żydów, to jedna z mych pasji, więc zanurzam się w niej.

"Museum Jewish Heritage".

"Museum Jewish Heritage".

Następnie czeka na mnie, darmowe muzeum amerykańskich Indian - "National Museum of the American Indian".

"National Museum of the American Indian".





"National Museum of the American Indian".

W muzeum tym stykam się z kulturą amerykańskich Indian / obecnie są to "Tubylczy Amerykanie"/ "Native Americans" w USA i "pierwsze Narody"/ "First Nations" w Kanadzie/. To obecnie obowiązujące,  oficjalne wersje nazw tych ludów.


"National Museum of the American Indian".


"National Museum of the American Indian".


Kolejka do byka na Wall Street.


No i sam byk, którego ponoć trzeba połaskotać po jądrach, aby uzyskać finansowy dobrobyt. Nie uczyniłem tego, więc moja finansowa przyszłość, wygląda więc raczej marnie...


Sporo widać policji na ulicach tego miasta. Pewnie są niezbędni w takich ilościach.


Ok, udaję się na prom na Staten Island. Jest to darmowy prom. A dla mnie, jego atrakcją jest możliwość ujrzenia Statui Wolności oraz panoramy Manhattanu widocznej z perspektywy wody.


Statua Wolności.

Przy wejściu na prom, warto jak najszybciej zapewnić sobie dobre miejsce widokowe.


Po dopłynięciu na Staten Island, należy natychmiast udać się na rejs powrotny. Taka wycieczka trwa około 0,5 h w jedną stronę i zawiera w sobie fajne widoczki.


Dolny Manhattan.


Schodzę z promu i udaję się na spacer po Dolnym Manhattanie.



Ruszam ku finansowej części tego miasta. Mijam ciekawe budynki. 





Tiffany & Co.

A tu ślady pewnego prezydenta USA...

The Trump Building.


Wall Street.

Nowojorska Giełda Papierów Wartościowych.

Wall Street.

Wall Street.

Prezbiteriański kościół.

Firs Presbyterian Church Wall Street.

One World.

Miejsce jednej z zawalonych wież World Trade Centre jest obecnie miejscem pamięci. W sporą wyrwę w ziemi spływa woda. Obok jest muzeum poświęcone tej tragedii / "Memoriał 9/11"/, ale nie było ono w planie mego zwiedzania. 









Stacja metra "Oculus". Na tle innych stacji metra tego miasta, wygląda ona jak z innego świata. Jest to największa i najdroższa stacja metra na świecie. Budowano ją przez 12 lat i kosztowała 4 miliardy $. Oj było tam na co popatrzeć... 



Niektórzy mieszkańcy tego miasta spędzają czas i w taki sposób... Szczerze mówiąc, to szokowały mnie  kontrasty w tym mieście. Obok tego, leżącego w doniczce,  pewnie bezdomnego pana, usytuowany był odkryty bar, w którym siedziało mnóstwo zadbanych ludzi, popijając sobie nietanie drinki. 


Jest i piękniejsza strona Manhattanu. Kwartały ulic z zadbanymi kamienicami, do których prowadziły nietuzinkowe schody. Dodatkowo okraszone to jest ładną roślinnością. 


Udaję się na spacerowy deptak "The High Line". Jest to jedna z atrakcji tego miasta. W środku miasta oaza zieleni. Władze miasta zazieleniły ponad dwukilometrową przestrzeń, pozostałość po kolejowych torach. Obecnie jest to świetna przestrzeń do spacerów i wypoczynku, więc udałem się w dłuższy spacer, bo akurat droga ta, prowadziła w stronę mojego hostelu. Po drodze wszędzie czułem zapach marihuany. Bardzo dużo par homoseksualnych spacerujących we wspólnych objęciach. Współczesne oblicze liberalnych miast. 



"The High Line".






Parking samochodowy. Ponoć ulubione miejsce samobójców.








Gdy ujrzałem reklamę tej galerii obiecałam sobie że zajrzę do niej, gdy znajdę wolny czas. Niestety nie  znalazłem...

"The High Line".

Czasami ludzie trzymają dziwne rzeczy w swych ogródkach...

"The High Line".

Nowy Jork kojarzą mi się właśnie z takimi budynkami.

"The High Line".

Czy to Andy Warhol? Chyba tak...

"The High Line".

Strefa wypoczynku w środku zabieganego miasta...

"The High Line".

Pod wieczór zaszedłem do lokalnego sklepiku kupić sobie coś do jedzenia i do picia. W okolicy gdzie mieszkałem, dosłownie na każdym rogu funkcjonuje nie za duży sklepik spożywczy przeważnie z "Deli" w nazwie. Można tam było kupić sałatki, gotowe kotlety, różne części kurczaka etc.
Ceny? Przykładowo piwo Heineken - 3,57 $ plus podatek oczywiście. Często kupowałem tam swe śniadania i kolacje. Muszę przyznać, że ceny były tam mało przystępne. Przykładowo; mini kubeczek z mini pomidorami / dwa razy mniejszy od mojej pięści/, kosztował 2,5 $. 





8 maja 2023 r.

W tym dniu umówiłem się na zwiedzanie Nowego Jorku z kumplem. Kumpel mieszka od dziesięcioleci pod Nowym Jorkiem, a pochodzi z mojego rodzinnego miasta. Razem rozkręcaliśmy heavy metalowy klimat w naszym mieście. Też go nie widziałem ze 30 lat, ale kontakt pozostał utrzymany. 
Czekam na niego i jego żonę na stacji Grand Central. To nie jest taki sobie zwykły dworzec. Uroczy architektonicznie. Bardzo przydatny dla nowojorczyków. Przewija się przez niego 750 tysięcy ludzi dziennie, bo oprócz pasażerów odwiedza go bardzo wielu turystów. Niestety fotka z wewnątrz tego dworca. Nie wyszła mi najlepiej. Na środku tej hali widać punk informacyjny. Nad punktem tym góruje zegar wykonany z opalu. Zegar wart około 20 milionów $. Taka ciekawostka.



W końcu przebywają moi znajomi i ruszamy na zwiedzanie. Pierwszym punktem na naszym szlaku jest biblioteka publiczna. Jest to jedna z największych bibliotek na świecie / zawiera około 50 milionów woluminów/. 

"New York Public Library".

Można podziwiać w niej dosyć nietuzinkowe wnętrza.

"New York Public Library".

"New York Public Library". 

Udajemy się w stronę Rockefeller Center. Tak refleksja mnie naszła... Miasto Nowy Jork odwiedza corocznie około 70 milionów turystów. Ale nie powiedziałbym, że jest to miasto przyjazne turystom. Głupia sprawa z toaletami. Praktycznie nie widziałem tam miejskich toalet. W restauracjach odmawiano nam korzystania z toalety, jeśli nie byliśmy ich klientami. Podobnie w budynkach użyteczności publicznej. Gdy już znaleźliśmy się w obiektach, które zwiedzaliśmy za pieniądze,  w większości z ich toalet nie było płynnego mydła w podajnikach. Chyba dlatego, że nie można było na tym zarobić, a jedynie stracić... 




I znowu mijam katedrę Świętego Patryka.

Katedra Świętego Patryka.

Wchodzimy do wieżowca Rockeffeler Center, gdzie funkcjonuje platforma widokowa "Top of the Rock". Ponoć najlepsza platforma w Nowym Jorku. Miałem tu zamówioną wcześniej wizytę, na późniejszy termin. Ze znajomymi dokonujemy burzy mózgów, co mamy w jakiej kolejności zwiedzać. Przekonali mnie, że wchodzimy na tę platformę teraz. Poprosiłem o zmianę godziny mojej rezerwacji, na mojej karcie zwiedzania. Niestety z tego wszystkiego nie zabrałem tej karty z hostelu. Chyba godzinę trwały poszukiwania mych danych w systemie. W końcu wjeżdżamy na na górę tego wieżowca.
Plusem tej platformy jest możliwość robienia zdjęć panoramy miasta, dla których szyba nie jest przeszkodą.

"Top of the Rock"

Przez całe dziesięciolecia marzyłem, aby ujrzeć panoramę tego miasta z góry. No i się spełniło...


Plusem tej platformy jest także to, że mamy z niej też widok na Central Park. Dzwonię z tej wysokości, do naszego wspólnego kumpla w Polsce. Pozdrawiam go z tego miejsca i pokazuje z kim jestem. Kumpel w Polsce nie można rozpoznać towarzysza mej wycieczki. Też go nie widział ze 30 lat i jeszcze się upiera, że to nie może być on. Sporo śmiechu...

"Top of the Rock"

Teraz jedziemy do "Empire State Building" / następny kultowy wieżowiec w Nowym Jorku/, aby zarezerwować termin na wieczorne wyjście na jego platformę widokową.

Ruszamy w stronę Central Parku. Po drodze mijamy "Dakota House"- apartamentowiec w którym mieszkał i pod którym w 1980 r. został zastrzelony John Lennon. Pamiętam dzień w którym gruchnęła wiadomość w radiu i w telewizji o tym morderstwie .

"Dakota House"

Po przejściu ulicy znajdujemy się już na terenie Central Parku. A w nim specjalne punkt - "Strawberry Fields". Miejsce to poświęcone jest pamięci Johna Lennona. Pamiętamy jego pieśń "Strawberry Fields Forever"? Z reguły występują tu uliczni grajkowie, w kompozycjach The Beatles i Johna Lennona. Warto sobie przysiąść i posłuchać tej twórczości.

"Strawberry Fields"

Żona mego kumpla potrzebuje odpoczynku, więc zostawiam ich przy muzyce The Beatles i idę na drobny rekonesans, tego ogromnego parku. 

Central Park.

Dużo zieleni i ładne widoczki na wieżowce Manhattanu.

Central Park.

Central Park



Park ten tętni życiem. Sporo ludzi. Atmosfera spokoju. Szczęśliwie trafiliśmy na dobrą pogodę.
Do opisu tego parku, wrócę troszkę później.

Central Park.

Trafiam na sesję fotograficzną.

Central Park.

Central Park.

Jest tu czym nacieszyć oko.

Central Park.

Central Park.

Trochę sportu wśród zieleni... 

Central Park.

Pionierki ruchu praw kobiet.

Central Park.

Central Park.





Czas coś zjeść więc udajemy się do chińskiej dzielnicy.

Chinatown.

Na ulicach tej chińskiej dzielnicy, widzę sporo czarnoskórych mieszkańców, handlujących podróbkami włoskich projektantów. Ot taki koloryt tego miejsca...

Chinatown.

Chinatown.

Zachodzimy do chińskiej restauracji. Zamawiamy pieczoną kaczkę z ryżem i po piwku. Piwo przynoszą prawie natychmiast. Po dłuższej chwili kelner przynosi misę pieczonej kaczki, która nie jest w odpowiednio ciepłej temperaturze. Czas płynie, a ryżu nie widać... W końcu chyba po kwadransie przynoszą miskę ryżu. Ryż dla odmiany gorący jak diabli. Jak tu jeść, mocno gorący ryż z praktycznie zimną kaczką? Od czego Polak ma głowę? Zakopuję na swoim talerzu kawałki kaczki w gorącym ryżu. I tak się męczę raz z zimnymi, raz z mocno gorącymi częściami mej potrawy. Prosimy o rachunek. Jak tu dać w takiej sytuacji napiwek? Na szczęście rachunek rozwiewa nasze wątpliwości. 20% napiwku jest już wliczone do kosztów zamówienia. A propos cen w USA; wydaje mi się że z Amerykanów ciągle robi się głupków, jeśli chodzi o kwestię cen. Przykładowo; na szybie restauracji, wiszą obrazki różnych potraw wraz z cenami. I widzimy kaczkę po 9,99$. Oczywiście nie 10$, tylko 9,99$. Już jest to rodzaj manipulacji. Wchodzimy, zamawiamy kaczkę za 9,99$ i na końcu dostajemy rachunek, do którego doliczono ok. 9% podatku i np. 20% napiwku. No i z tych niby 9$ robi ci się ponad 13$. Normalnie czary... Dodatkowo gdy płacisz kartą, to dają ci rachunek do podpisania i musisz, ten rachunek zakreślić w odpowiednim miejscu, bo kelner może złośliwie dopisać ci do rachunku dodatkowy napiwek... Trochę tego nie kumam, ale przed tym ostrzegali mnie znajomi w USA. Proste? No niekoniecznie dla mnie... Zahaczamy jeszcze o "Little Italy" - włoski skrawek tego miasta.



Dobra, wjeżdżamy na platformę widokową w Empire State Building- chyba najbardziej ikoniczny nowojorski wieżowiec. Tak wycyrklowaliśmy, aby ujrzeć Nowy Jork przed, w trakcie i po zachodzie słońca. Jest to następne z moich marzeń. I to się dzieje...

Empire State Building


Empire State Building




Ech... Dla takich widoków warto żyć...


Empire State Building

New York by night. 

Empire State Building

Metro w Nowym Jorku, to osobna historia... Miałem okazję korzystać z tego systemu komunikacji w wielu krajach, ale tak zapuszczonego metra nie widziałem nigdzie. Historyjka... Wchodzę na stację metra z kumplem i jego żoną. Mam przy sobie kilkudniowy bilet na metro. Aby przejść przez bramkę, należy przesunąć bilet wzdłuż czytnika. Często próby te kończą się niepowodzeniem i trzeba wzywać obsługę, która siedzi w zabarykadowanej budce / bo to Ameryka/. Tym razem też mój bilet nie działa i nie ma nikogo z obsługi. Kumpel z żoną przeszedł już przez bramkę, a ja dalej walczę z tym biletem. Nagle, starszy, czarnoskóry człek ciągnie mnie ze soba i krzyczy do mego kumpla po drugiej stronie, aby podszedł do żelaznych, zakratowanych drzwi. Kumpel za bardzo nie wie o co chodzi Ale mój wybawiciel krzyczy do niego, aby natychmiast podszedł do tych drzwi. Gdy kumpel podchodzi każe mu nacisnąć klamkę od swojej strony. Kumpel naciska klamkę i drzwi te stoją przede mną otwarem. Dziękuję gościowi za pomoc, a ten odzywasz się do mnie tymi słowami: " wy biali w ogóle nie jesteście sprytni!". Ale rozbawił mnie tym tekstem. Chyba oczekiwał ode mnie, że ja po paru dniach, po przybyciu z Europy rozpracuję system omijania bramek w nowojorskim metrze... 😄



9 maja 2023 r.

Pokazy akrobatyczne w nowojorskim metrze, czyli jak zarobić kilka dolarów.


Praktycznie wszędzie widzi się takie obrazki. 



Udaję się ponownie do Central Parku. Szczególne to miejsce w mojej wyobraźni, zaszczepione przez film Milosa Formana - "Hair". To jeden z najlepszych filmów, który w życiu oglądnąłem. Gdy wszedł on na ekrany polskich kin w 1979 lub 80 roku, to wielokrotnie kupowałem bilety na ten tytuł. Czasami chodziłem na 2 seanse dziennie. Spora część akcji "Hair" dzieje się właśnie w Central Parku. Czas powtórnie / po wczorajszym spotkaniu/ skonfrontować moje wyobrażenia tego miejsca z rzeczywistością. 
Odnajduję w parku wiele elementów z moich wyobrażeń. Dobrze się tu czuję... Wręcz bardzo dobrze...




Zamek Belvedere to jedna z głównych atrakcji tego parku.

Belvedere Castle.

Największym pomnikiem w tym parku jest pomnik polskiego króla Jagiełły. Ot, miły polskiemu sercu element tego parku...


Dochodzę do obelisku Kleopatry, to podarunek egipskiego wicekróla dla narodu amerykańskiego. Jestem zainteresowany wszystkim, co dotyczy starożytnego Egiptu.



Przy obelisku tym, kręci się mężczyzna podobny do mojego znajomego z rodzinnego miasta. Mnóstwo myśli przelatuje mi przez głowę i nim decyduje się podejść do niego, gość się już ulotnił. Do tej pory zastanawiam się czy to był mój znajomy, czy jakaś zjawa...

Obelisk Kleopatry.
Czas opuścić Central Park.


Na skraju tego parku umiejscowiony jest Metropolitalne Muzeum Sztuki - następny ważny cel mojej wędrówki. Wejście -30 $. Muzeum to, jest drugim najczęściej odwiedzanym muzeum na świecie, po paryskim Luwrze. Dysponuje ogromną ilością dzieł sztuki.

Metropolitan Museum of Art.

Pierwsze swe kroki, kieruje oczywiście w stronę części muzeum poświeconej starożytnemu Egiptowi. A jest tam co podziwiać...

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Cały czas funkcjonuje oficjalna teoria twierdząca, że Egipcjanie potrafili z maksymalną precyzją obrabiać, twarde rodzaje skał miedzianymi narzędziami, które tak się przypadkowo składa, nie nadają się do obróbki tego typu skał... 

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Jest też dział poświęcony rdzennej ludności tego kraju...

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Średniowieczne rycerstwo.

Metropolitan Museum of Art.

Sztuka religijna.

Metropolitan Museum of Art.

Można skonfrontować się z rzeźbami.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Spory dział malarstwa.

Metropolitan Museum of Art.




"Ukrzyżowanie" Salvador Dali.  Metropolitan Museum of Art.


Artur Segal "Street in Helgoland".    Metropolitan Museum of Art.



Pablo Picasso "Woman in a Chemise in an Armchair".  Metropolitan Museum of Art.



Umberto Boccioni "The Street Pavers". Metropolitan Museum of Art.


Leon Frederic "The Three Sisters". Metropolitan Museum of Art.

Próbka Pop Artu. Widzimy tu Andy Warhola

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.



Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Tym razem przykład rzymskiej sztuki.

Metropolitan Museum of Art.

Sztuka sakralna.

Metropolitan Museum of Art.

Metropolitan Museum of Art.

Czas na wyjście. W głównym holu egipski artefakt. Co mogę rzec o tym muzeum... Ogromne są jego zasoby i kilkugodzinna w nim wizyta, to jak polizanie cukierka przez lekko uchylony papierek. Na pewno wizyta ta sprawiła mi ogromną radość. 

Metropolitan Museum of Art.

Solidarność Amerykanów z Ukrainą można zauważyć w wielu miejscach.


Odkąd zacząłem słuchać mocnej muzy, wiedziałem że Madison Square Garden, to świątynia rocka. To tam grali swe niezapomniane koncert LED ZEPPELIN, Jimi Hendrix, Simon and Garfunkel, QUEEN, BLACK SABBATH czy Janis Joplin. Musiałem ujrzeć tę najsłynniejszą na świecie arenę.


Madison Square Garden.

Gdy wrzucam fotki z nią na moje socjal media, kumple- fani koszykówki są bardzo podekscytowani. Bo Madison Square Garden, to nie tylko świątynia rocka. To także kultowe miejsce dla fanów koszykówki czy boksu. Wchodzę do wewnątrz, rozglądam się wokół. Wszędzie widzę elementy koszykówki.

Madison Square Garden.

Pod halą tą jest stacja kolejowa i metra - "Pennsylwania". Wchodzę tam na chwilę i widzę poczekalnię. Postanawiam przysiąść tam na chwilę, bo czuję zmęczenie w nogach / średnio robiłem w NY, 15 km. dziennie na piechotę/. Wchodzę do hali poczekalni. Przy wejściu mijam czarnoskórą panią z obsługi, siedzącą za ladą. Spogląda na mnie i tyle. Siadam i szukam w komórce szczegółów mojej kolejnej trasy. Nagle słyszę przy wejściu jakąś awanturę. Czarnoskóra pani z obsługi domaga się od wchodzącej, także czarnoskórej pani, okazania biletu. Ta twierdzi, że nie ma ale chcę posiedzieć w poczekalni. Okazuje się to niemożliwe. I w tym momencie zorientowałem się że byłem świadkiem rasistowskiego czynu. Czarnoskóra pani z obsługi, nie domagała się ode mnie pokazania biletu na wejściu, za to domagała się okazania biletu od kobiety o podobnym do niej kolorze skóry. Dziwne...

Madison Square Garden.

Jadę autobusem w stronę Dolnego Manhattanu. Policjant kieruje tu ruchem. Jakoś nowojorscy policjanci nie zrobili na mnie dobrego wrażenia. Napuszeni, jakby byli panami tego świata. Nie lubię takiej postawy. Może ich postawa wymuszona jest warunkami pracy... Pytałem się ich kilka razy o drogę. Odpowiadali dosyć grzecznie, Ale spory dystans był wyczuwalny. Chyba przyzwyczaiłem się już do brytyjskich policjantów z całkowicie inną mentalnością.


To mój ostatni, pełny dzień w Nowym Jorku i w ostatniej chwili decyduje się na próbę znalezienia rejsu stateczkiem, który pływa wokół Manhattanu. Udaję się więc w okolicę The Battery / wcześniej widziałem tam sporo naganiaczy/, z nadzieją, że mimo późniejszej już godziny, znajdę odpowiedni dla siebie rejs. I tak się stało... Jedni naganiacze przekazuje mnie innym. Ci prowadzą mnie do busika, gdzie każą nam czekać. Po dłuższej chwili przyjeżdża autobus i zabiera nas na przystań. Okazuje się, że to ostatni rejs w dniu dzisiejszym. Szczęście mi sprzyja. Jedziemy w okolice Chelsea, gdzie wchodzimy na nasz stateczek. 



Po obu stronach rzeki Hudson widzimy las wieżowców. 



Fajny ten Manhattan widziany z poziomu wody. Gdy chodzisz wśród tych wieżowców, nie ma szans, aby ogarnąć skalę tego zjawiska.

Dolny Manhattan.

Brooklyn Bridge.


Udana była ta wycieczka, bo widziałem Manhattan z różnych stron. Płynęliśmy też pod dwoma, słynnymi nowojorskimi mostami. 


Manhattan Bridge

Brooklyn Bridge.


Urokiem tego rejsu, była możliwość podpłynięcia blisko Statui Wolności

Statua Wolności.

Statua Wolności.


Przewodnik na statku opowiadał o zaletach i wadach tego miasta. Dosyć ciekawie nawet / mimo tego, że często siadał mu mikrofon/. Sporo dobrych rzeczy powiedział o dzielnicy Greenwich Village, że aż postanowiłem, wybrać się tam po zejściu ze statku. Autobus odwoził nas na Dolny Manhattan, ale spytałem się kierowcy czy nie ma jakiegoś przystanku po drodze. Nie miał. Za to wypuścił mnie, gdy stał na czerwonym świetle i udałem się prosto w stronę Greenwich Village.


West Village.

Dziwny obrazek. Nie wiedziałem co tu się dzieje. Pełno policji czekającej na coś przy stacji metra. Obok sterty śmieci...

West Village.

Przeciwpożarowe schody. które doskonale znamy z filmów o tym mieście.

West Village.

West Village.

A to budynek, dobrze znany sympatykom serialu "Friends".

West Village.

Tak, tak...  W Ameryce wszystko jest większe...


Tak jak mówił nam przewodnik na statku, jest to bogatsza część Nowego Jorku i nie tak skomercjalizowana, jak najpopularniejsze punkty tego miasta.

West Village.

West Village.

West Village.

Christopher Park. W tym miejscu w 1969 r., po ataku na gejowski klub, nowojorscy geje rozpoczęli walkę o swe prawa. 

Christopher Park.


Pomnik autorstwa Georga'a Seagala "Gay Liberation", przedstawiający parę gejów i lesbijek. Powstał w 1980 r., a umieszczono go tym miejscu w 1992 r.


Christopher Park.

Po drodze mijam mnóstwo dobrze zadbanych, ładnych, młodych ludzi. Raczej inny przekrój społeczeństwa niż w pozostałych dzielnicach tego miasta. Mnóstwo ludzi siedzących w knajpach. Nawet dobrze ubranych, co niekoniecznie jest normą na ulicach Nowego Jorku. Mocno zróżnicowane jest to miasto.

Udaje się odpocząć w stronę Skweru Waszyngtona.

Washington Square.

W środku mnóstwo odpoczywających ludzi. Z reguły dosyć młodych. Atmosfera uśmiechu i luzu. Oczywiście wszędzie wokół czuć zapach marihuany. Jedynie gdzieś tam z boku siedzi wśród kartonów czarnoskóra rodzina. Dodatkowo z kilkuletnimi dziećmi. Nie potrafię tego zrozumieć jak oni tam żyją...

Washington Square.

Washington Square.

Washington Square.

Washington Square.

Ruszam w stronę powrotną do mego hostelu. Po drodze charakterystyczne obrazek dla tego miasta...




Muzeum Iluzji.

Museum of Illusion.

Zachodzę do knajpki, aby coś przekąsić. Zamówione kurze udko poraża mnie swoją wielkością. No... Ale przecież jestem w Ameryce...





10 maja 2023 r.

To mój ostatni dzień w Nowym Jorku. Udaję się na lotnisko LaGuardia, skąd mam lot do Chicago. Najpierw jadę linią metra, potem mam przesiadkę na autobus na lotnisko.  Autobus okazuje się darmowy. W kraju w którym praktycznie za wszystko trzeba płacić, znalazło się coś darmowego? Miła niespodzianka...
 



Podsumowanie: 

Nowy Jork to wyjątkowe i unikalne miasto. Praktycznie każdy z nas, zna jego architekturę z filmów czy programów telewizyjnych. Ja kiedyś byłem głębiej zainteresowany tym miastem, więc znałem wiele punktów na jego mapie. Oczywiście, przez te kilka dni mego pobytu w tym mieście, liznąłem jedynie jego smak. Nie byłem w wielu jego dzielnicach, więc mam dosyć małe możliwości szerszej oceny tego miasta. Ale z tego co widziałem i doświadczyłem, uważam to miasto za bardzo atrakcyjne miejsce do zwiedzania. Nie wiem czy do zamieszkania. Często chodziłem po ulicach tego miasta z otwartymi na maksa oczami, dodatkowo z jakimś mętlikiem w głowie- mieszaniną poczucia realności i nadrealności tych sytuacji. Sam sobie nie wierzyłem, że w końcu mogę ujrzeć wszystkie miejsca, które od dziesięcioleci siedziały w mojej głowie. Ktoś kiedyś napisał, że w Nowym Jorku, jedną stałą rzeczą jest fakt, że nic nie jest tam stałe. Nie ma już kultowego CBGB's, nie ma dwóch wież World Trade Centre, nie ma już polskiego Greenpointu etc... W każdym razie pobyt w tym mieście spełnił wszelkie me oczekiwania. Raczej nie byłem niczym zawiedziony / widząc również wady tego miasta/. Zobaczyłem wszystko co miałem w planie ujrzeć. Doznałem wielu, mocno pozytywnych emocji podczas zwiedzania tego miasta. Bye, bye ... Big Apple...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Las Vegas, Kanion Kolorado, Kanion Antylopy X, Zapora Hoovera, maj 2023 r.

15 maja 2023 r.   Lecę z Chicago  do Las Vegas . Chicago, lotnisko O'Hare. A tu już Nevada . Pustynie, góry i zieleń w szczątkowej form...