czwartek, 9 lutego 2023

Egipt: Hurghada, Giza, Kair, Luksor, Karnak 2022 r.

 


19.11.2022 r. 

Lecę z Bristolu / UK/ do Hurghady w Egipcie.

 

Przed północą ląduję na lotnisku w Hurghadzie. Zamieszanie z wizami. Na lotnisku jest pełno naganiaczy z prywatnych firm, którzy udają oficjalnych przedstawicieli lotniska i zaganiają turystów do swych punktów zakupu wiz. Wizy te są droższe niż w państwowych okienkach z napisem "Bank". Oczywiście wyminąłem tych naganiaczy i zakupiłem wizę po normalnej cenie. Po przejściu kontroli paszportowej, udałem się do punktu zakupu kart SIM / wyczytałem wcześniej, że lepiej to zrobić na lotnisku, niż na ulicy, gdzie sprzedawcy kombinują z cenami/. Było kilka sieci, wybrałem "Orange". Zdecydowałem się na kartę 40 GB, płacąc 9 euro. Specjalnie wybrałem taką wielkość, aby przepadkiem nie zabrakło mi transferu podczas wakacji. I to był przekręt numer 1 /później wytłumaczę na czym on polegał/. Sprzedawca aktywował tę kartę na mym telefonie i udałem się w stronę wyjścia. Pytam się jakiegoś gościa o taxi, a ten już mi przywołuje taksówkarza. Podaję nazwę mego hotelu i pytam się ile weźmie za kurs? Ten mi odpowiada: "no money" i ciągnie mnie w stronę taksówki. Powtarzam pytanie, a ten dalej swoje. Pytam stanowczym tonem, ile chce za kurs? Mówi, że 25 $ wystarczy, za te kilka kilometrów do hotelu. Wydaje mi się to dużą przesadą, i proponuję mu 10 $. Słyszę, że chce jednak 25 $. Mówię mu więc, że zamówię sobie Ubera. A on ciągnie mnie dalej. Pytam się czy mu pasuje to 10 $? Ok, ok... Odpowiada. Jeszcze raz moje pytanie- 10$ ? Przytakuje, że 10$. Jedziemy. Mijamy dwa posterunki policji i taksówkarz wypala, że musiał im dać 10$, więc razem muszę mu zapłacić 20$. Mówię mu żeby jechał dalej i że umówiliśmy się na 10$. Twierdzi, że w takim razie mnie wysadzi. Wokół sam pustka... Krzyczę na niego, żeby jechał dalej. Ten pod nosem burczy o 20$. Dojeżdżamy pod hotel i taksówkarz już łagodniejszym tonem mówi, że wystarczy mu 15$. Daję mu 10$ i wychodzę. Niesmak pozostał. Przekręt nr 2.
 
W recepcji hotelu, otrzymuję klucz do pokoju. Idę tam z boyem hotelowym. Sprawdzam pokój. Drzwi na balkon się nie zamykają. Pomny doświadczeń mojego kumpla, którego okradli przez otwarty balkon na Wyspach Kanaryjskich, wiem, że coś z tym trzeba zrobić. Idę do recepcji po pomoc. Przy okazji dokonuję opłaty za korzystanie z sejfu w pokoju.

Przychodzi konserwator i długo męczy się z tymi drzwiami. W końcu, jako tako udaje mu się je naprawić. Raz się drzwi zamykają, innym razem nie. Aktywował mi też sejf. Dostał napiwek i poszedł... Ale sejf coś nie działa. Wołam go jeszcze raz, okazuje się, że trzeba wymienić baterie w sejfie... W końcu wszystko niby gra. Wyglądam przez okno, a tu widok, na jakiś plac budowy...

Za dużo atrakcji na jeden dzień. Idę na piwko do restauracji.


Hotel całkiem sobie. "Bella Vista" się zwie.


20.11.2022 r. 

Z rana wyczytuję, że przecież ja zamówiłem pokój z widokiem na morze, a nie na budowę! Idę z tym do recepcji, natychmiast proponują mi, zamianę pokoju. Pakuję się i znowu w obecności hotelowego boya przemieszczam się na drugie skrzydło tego hotelu. Tu jest znacznie lepiej. Nawet fajny widok z balkonu. Nauczony doświadczeniem, że często w hotelach, obsługa na dzień dobry przydziela ci najgorszy pokój, aby potem wymusić kasę za zmianę pokoju, trochę się zdziwiłem, że odbyło się to bezkosztowo. 



Ruszam na plażę. Tego mi trzeba było... Ciepła, ciepłej, morskiej wody i spokoju... Pogoda pod koniec listopada dla mnie idealna: w dzień do + 25 C, wieczorem i w nocy spada poniżej + 20 C. Woda w morzu dla mnie cieplutka 23-24 C.



Przed sobą, mam w planie przynajmniej dwie wycieczki, które kończą się w okolicach północy, więc wpadłem na pomysł, aby kupić sobie gdzieś flaszkę, aby po powrocie z takiej wycieczki, spokojnie wypić drinka na balkonie. W Hurghadzie jest ponoć gdzieś jakiś sklep z alkoholem, ale dosyć daleko od hotelu, więc pytam się gościa z obsługi hotelowej: gdzie tu można kupić flaszkę? Tłumaczy mi, że mam skręcić w lewo i w określonym sklepie ją znajdę. OK.  Wychodzę na miasto. Znajduję sklepik. Sprzedawca potwierdza, że ma i pyta się jaką chcę: 40 czy 90 %? Odpowiadam, że 40%. Daje mi więc spróbować jej zawartości. Nie najgorsza. Pytam się ile za nią? 20$ pada odpowiedź. Tyle to nie dam. Odpowiadam, że 10$ maksimum. Trochę się tam droczy, ale przystaje na taką cenę i informuje, że zadzwoni po gościa, który zaraz przyniesie butelkę. Prosi mnie, żebym usiadł i poczekał. Co zresztą czynię. Nalewa mi następny kieliszek. Bronię się, ale już za późno. Wraz ze wspólnikiem proponują mi inne towary. Nie jestem za bardzo zainteresowany. Prezentują mi różne zapachy perfum. Jeden zapach mnie akurat zainteresował, ale udaję obojętność. Proponują mi buteleczkę 100 ml za 55 $. Tłumaczę, że nie są mi potrzebne, bo mam swoje perfumy. A ci dalej swoje... Suma sumarum kupiłem perfumy za 10$. Wpada do sklepu jakaś ich znajoma -Niemka w dość słusznym wieku . Przynosi im coś do jedzenia. Okazuje się, że to ciasto. Częstują mnie. Wygląda zachęcająco. Próbuję i wpadam w zachwyt. Ciasto doprawdy super jakości! Brawo Niemka! Znowu chcą mi polać, proponując inne rzeczy. Odmawiam, pytając się gdzie ta moja flaszka?  Zaraz będzie -odpowiadają. W końcu tracę cierpliwość, proszę o oddanie mi 10 $ za flaszkę, bo nie mam czasu tu tyle czekać. Wtedy... zdejmują flaszkę z półki i podają mi ją... Cała scena była zainscenizowana, aby jak najdłużej przytrzymać mnie w sklepie i spróbować wcisną jak najwięcej rzeczy... Ładnie... Traktuję to jako przekręt numer 3 !

W hotelu zaczepia mnie fryzjerka, pytając się czy nie chcę skorzystać z jej usług? Akurat potrzebuję skrócić włosy. Pytam się za ile? 20 $ pada odpowiedź. Hm... W UK płacę 10 $, a tu tak bardzo ceniąca się fryzjerka? Zastanowię się- odpowiadam. Wychodzę na ulicę i znajduję fryzjera. Pytam się ile chce za skrócenie włosów? Chciał 10 $. Mówię, że mogę dać 5$ albo wychodzę. Zgadza się. Cztery razy taniej niż w hotelu.

Idę dalej, po głównej ulicy Hurghady - Sheraton

Sheraton Street.

Następnym moim pomysłem, był zakup plastikowego kubka lub szklanego kufelka do piwa. W hotelu podawano je w małych plastikowych, jednorazowych kubeczkach. Szkoda plastiku i częstego latania do barmana. Mijam wiele sklepów i w żadnym nie mogę tego znaleźć. Aż trafiam na dziadka, właściciela sklepu, który nie ma tego towaru, ale twierdzi, że wie gdzie można to znaleźć. Zostawia otwarty sklep i idzie ze mną. Wskakuje do jednego znajomego, drugiego, trzeciego i nigdzie nie ma odpowiedniego naczynka. Jesteśmy już 3 ulice dalej od jego sklepu, a ten dalej chce ze mną chodzić. Dziękuję mu i mówię, aby wracał do siebie. Daję mu banknot 10 funtów egipskich, a ten, że to za mało. On musi coś zjeść za moje pieniądze! Dałem mu więc 50 funtów egipskich. No tak, właśnie się dowiedziałem, że w Egipcie raczej nikt, nic nie robi za darmo...

Wracam do hotelu, bo dziś w nocy mam wyjazd na wycieczkę do Kairu i pod piramidy w Gizie.


21.11.2022 r.

 01:45 w nocy mam wyjazd do Kairu i do Gizy. Zamówiłem wycieczkę w El Sahel Travel. Wycieczka kosztowała mnie 45 $. Czekam przed hotelem na swój autokar z parą Czechów. Jadą innym autokarem w to samo miejsce. On płacili 80 $, za te same atrakcje. Nie jest to prosta wyprawa, bo jedzie się ok. 6 godzin i to w konwoju po kilka autokarów, a w każdym autokarze po cywilnemu policjant z bronią. Egipcjanie dmuchają na zimne, po zamachach na autokary z zagranicznymi turystami, sprzed kilku lat. 






W połowie drogi postój. Czas na toaletę, zakup przekąsek i rozmów z sąsiadami z autokaru. Oczywiście jest też egipska policja na miejscu.

W końcu wyjeżdżamy do Kairu.

Egipski przewodnik /zresztą bardzo sympatyczny/ opowiada nam po polsku,  że Kair na początku XX wieku był pięknym miastem, składającym się głównie z ulic zabudowanymi kamienicami podobnych do tej. Później nastąpiła zmiana planu zagospodarowania miasta i nastawiono się na masowość wielorodzinnych, prostych domów. 


Udajemy się do Muzeum Egipskiego w Kairze. 

Muzeum Egipskie.


Muzeum Egipskie.

Muzeum Egipskie.

No i tu zaczyna się bajka... Muzeum to zgromadziło 160 tyś. eksponatów z czasów egipskich faraonów. Nie wszystkie je znajdziemy w tym muzeum, ponieważ akurat muzeum to, zmienia swą siedzibę i eksponaty są sukcesywnie przenoszone w nowe miejsce.


Muzeum Egipskie.

Muzeum Egipskie.


"Najpiękniejszy i najdziwniejszy rzeźbiony posąg na świecie Wykonany z zielonego diorytu, najtwardszego kamienia na planecie po diamentach... W całej historii ludzkości nie ma posągu, który człowiek mógłby wyrzeźbić z tego kamienia, z wyjątkiem bardzo małych rzeźb wokół tego posągu, które nie są precyzyjnie wyrzeźbione… Próbowali użyć wiertarek elektrycznych i narzędzi do cięcia marmuru, aby wyrzeźbić zielony dioryt I nie udało im się wyrzeźbić żadnego posągu tej wielkości i dokładności ... Posąg otoczony jest sokołem Horusem, strażnikiem... To także cud, że sokoła Horusa można zobaczyć tylko z boku Z przodu widać tylko twarz króla. Pomnik króla Chefrena - Muzeum Egipskie."

Muzeum Egipskie.

W sali z artefaktami znalezionymi w grobie Tutanchamona, nie wolno robić zdjęć, ale zapewniam, że złota maska czy złota skrzynia grobowa, robią wrażenie...

Muzeum Egipskie.

Odłączyłem się od przewodnika, aby ujrzeć słynne piramidiony.





Piramidion / czubek piramidy/ z piramidy Amenemhata III t.z.w. Piramidy Czarnej.


Muzeum Egipskie.

Wychodzę z Muzeum lekko zasmucony faktem, że nie miałem wystarczająco dużo czasu, aby zagłebić się dłużej w ogrom jego eksponatów...

Następnie udajemy się na rejs, stateczkiem po Nilu. Z jednej strony widzimy zabudowania Kairu, z drugiej Gizy.    

 Muszę dodać, że w Kairze była wyższa temperatura niż w Hurghadzie, bo dochodziło do + 27 C. Do wytrzymania...


Nil.

Zadziwiająca jest liczba dzieci pracujących w Egipcie. Ten chłopak podawał nam napoje, na stateczku.

Nil.

Nil.
 
Nasz przewodnik robi wszystkim pamiątkowe fotki.

Nil.


Nil.

Łódka jest domem tej rodziny. Mieszkają na niej, śpią i pracują. Cumują pod mostami i jak widać, rozwieszają tam swe pranie.


Nil.




Zaglądamy też do sklepu z papirusami.



W końcu docieramy pod piramidy... Na punkcie egipskich  piramid, jestem zakręcony od lat 70, XX wieku, od czasu przeczytania książek Typu:  "Wspomnienia z Przyszłości", Ericha von Dänikena  czy "My z Kosmosu" A.Mostowicza

Widok piramid z oddali, wzmaga me podniecenie. Wiem, że za chwilę ujrzę w pełni, to o czym marzyłem od wielu lat. Po dotarciu pod te cuda antycznego świata, oczy me otwierają się szerzej. Przede mną stoją 3 kolosy, o które od wielu lat spierają się uczeni, wysuwając swe teorie kiedy i w jaki sposób mogły one być zbudowane.

Giza.

 Część z nas wskakuje na wielbłądy i jedziemy na specjalny punkt widokowy. Nie jestem zwolennikiem jazdy na wielbłądach, ale przeczytałem gdzieś informację, że w ten sposób ocalamy im życie. Ponoć gdy nie ma na nie zapotrzebowania, właściciele wielbłądów uśmiercają je, ponieważ jest to tańszy sposób,  niż dalsze ich utrzymywanie.


Giza.


Giza.

Z punktu tego, mamy piękny widok na trzy wielkie piramidy.


Giza.

Giza.

Majestatyczny to widok. Kurcze, nie da się tak łatwo opisać uczuć, które targały mną w tym miejscu. Mieszanka podziwu, dla tych niezwykłych budowli z wariującą wyobraźnią, lecącą ku starożytnym czasom. Dodatkowo to wszystko, okraszone jest mą wiedzą o zagadkowych aspektach tych budowli. Wybuchowa, to mieszanka. Biegałem dosyć podekscytowany po tym terenie, pragnąc wchłonąć najwięcej szczegółów w czasie na to przeznaczonym. Z chęcią spędziłbym tam dodatkowo kilka godzin lub nawet dni.


Giza.


Piramida Mykerinosa. Giza.

Piramida Chefrena. Giza.

Dokupiłem wejście do piramidy Chefrena. Kosztowało 100 funtów egipskich / 4 razy mniej niż do piramidy Cheopsa/. Do grobowca tego faraona, schodziło się bardzo niskim wejściem. Niektóre osoby, już po zakupie biletu, rezygnowały z zejścia, twierdząc że jest to zbyt klaustrofobiczne dla nich miejsce.

Piramida Chefrena. Giza.

A tu już pusty grobowiec Chefrena.


Piramida Chefrena. Giza.

Piramida Chefrena. Giza.

Oj robią wrażenia te piramidy... Wokół nich można znaleźć bloki skalne ze śladami mechanicznego ich obrabiania... Te ślady, wywracają raczej do góry nogami, naszą wiedzę o starożytnym Egipcie...


Piramida Cheopsa. Giza.


Piramida Cheopsa składa się z ok. 2,3 miliona kamiennych bloków, ma masę ponad 6 milionów ton i zajmuje powierzchnię 5,2 hektara.

Piramida Cheopsa. Giza.

Sfinks... Niektórzy twierdzą, że powstał wiele tysięcy lat przed piramidami, o czym mają świadczyć ślady erozji spowodowanej przez czynnik wodny, który mógł mieć jedynie miejsce 11 tyś. lat temu...

Opuszczamy piramidy i udajemy się na ulice Kairu.


Kair.

Tradycyjny, komunikacyjny chaos na drogach.

Kair.

Zawód czyścibuta jak widać nie zanika....

Kair.

Jeszcze wizyta w sklepie z perfumami.


Kair.

Przed nami męczący, bo znowu 6 godzinny powrót do hotelu... Ale warto było odbyć tę podróż na maksa!

Jeszcze tylko kilka minut nocnego relaksu, nad spokojnym morzem. Chwilowa ucieczka od rozwrzeszczanego Kairu.


22.11.2022 r.

Tradycyjnie udaję się z rana na plażę. Ze słońca trzeba szybko korzystać, bo po g. 15 praktycznie zaczyna ono zanikać, a po g. 16 robi się ciemno, o tej porze roku. W tym hotelu, na plaży ciągle krąży kilku gości, którzy proponują masaże w hotelu. Z ciekawości pytam się ile to kosztuje? 40 $ - pada odpowiedź. Hm... Ostatnio w Turcji płaciłem 25 $, a na Majorce 10 euro. Dziękuję za informacje gościowi. Na plaży sporo much. Zastanawiam się skąd nad morzem, w mieście w którym za rogatkami rozpościera się pustynia tyle much? Odpowiedzią jest pewnie fakt, że poza hotelami, na ulicach wszędzie leżę sterty śmieci. To prawdziwy raj dla much...

Po plażowaniu udaję się na spacer po głównej ulicy Hurghady - Sheraton. To jak wyjście na mini wojnę. Po przekroczeniu drzwi hotelowych, natychmiast słyszę klakson i zawołanie: "taxi"! Oczywiście skierowane w moim kierunku. Macham ręką, że nie potrzebuję... I tak będę machał przez najbliższą godzinę. Dziwny, to świat, gdzie w zasięgu wzroku non stop widzisz kilkadziesiąt jadących taryf / wszystkie jednakowe: czerwone i wszystkie  Hyundai Verna/. Co kilkadziesiąt sekund któraś z nich trąbi na ciebie, bo widzą, żeś Europejczyk. Co któraś z nich zatrzymuje się przed tobą, oferując swe usługi. Nie masz szans, aby skupić się na czymkolwiek idąc tą ulicą. Taryfiarze atakują cię z wszystkich stron. Najbardziej drażnili mnie, gdy zamawiałem Ubera. Patrzę w telefon, sprawdzając z której strony, jaki pojazd Ubera do mnie jedzie, a tu dalej trąbienia... Podchodzą do mnie taksówkarze z pytaniem czy zamawiam Ubera?  A po potwierdzeniu, pytają się ile płacę za Ubera i że podwiozą mnie za podobną cenę. Czułem się non stop osaczony. Dodam tylko, że Uber był 2-3 tańszy niż taxi.

Sheraton Street. Hurghada.

Sheraton Street. Hurghada.

No i znalazłem salon masażu. 45 minutowy masaż za 11 $. Wrócę tu jeszcze...

Sheraton Street. Hurghada.


Sheraton Street. Hurghada.

Wieczorem w hotelu oglądam mecz Polska- Meksyk. Wynik 0:0. Mecz ten oglądała ze mną dwójka Polaków. Mało w tym hotelu Polaków. Głównie Niemcy, Rosjanie i Holendrzy. W sklepach sklepikarze pytają się mnie, dlaczego w tym roku przyjechało tutaj tak mało Polaków? Odpowiadam że w Polsce trwa kryzys, spora inflacja. Może to jest powodem, spadku przyjazdów Polaków do tego kraju?

Wieczorem wychodzę do knajpki w mieście i pijąc piwko, obserwuję przechodniów oraz zachodzących tu Egipcjan, bo knajpka ta robiła również za sklep monopolowy. Egipcjanie podjeżdżali tu autami i raczej w sposób konspiracyjny kupowali po jednym lub dwa piwa, pakowali to do czarnych reklamówek i wynosili na zewnątrz. Grzeszni muzułmanie...

Hurghada.

Jeszcze kręcę się po uliczkach, robiąc kilka fotek.

Hurghada.

Hurghada.

A tu chyba kocia reinkarnacja Adolfa Hitlera...

Hurghada.


23.11.2022 r. 

Znowu spokojny dzień... Plaża, relaksik, spacerki...



24.11.2022 r.

Idę na masaż. Pani Egipcjanka wymasowała me ciało odpowiednio, wychodzę więc zadowolony... Zapłaciłem 4 razy mniej niż w hotelu. Pisząc o tych wszystkich cenach, pewnie wychodzę na jakiegoś sknerusa, ale w Egipcie jest świat, gdzie odchodzi nieustanna walka o cenę usług i towarów. Po co płacić 2, 4 czy 10 razy więcej za towar lub usługę, jeśli można zapłacić znacznie taniej i jeszcze zdobędzie się szacunek u sprzedawcy za dobry i skuteczny sposób targowania się?


Salon masażu. Hurghada.

Salon masażu. Hurghada.

Salon masażu. Hurghada.

Spacerek po uliczkach odchodzących od głównej ulicy Sheraton. Jestem w szoku, jaki można tam spotkać syf na ulicach... Wygląda na to, że ludzie tam uwielbiają żyć wśród śmieci. Porażka na maksa...

Hurghada.

Hurghada.

Hurghada.

A to widok, na mój hotel - "BELLA VISTA". Już po dokonaniu rezerwacji, dowiedziałem się że w 2016 r. odbyła się tu próba zamachu terrorystycznego. Dwóch terrorystów zaatakowało nożami turystów. W ataku rannych zostało trzech turystów z Austrii i Szwecji. Jednego terrorystę zastrzelono na miejscu, a  drugiego postrzelono. Ponoć mieli na sobie pasy szahida. Teraz wejścia do hotelu / chyba zresztą jak do każdego hotelu w Egipcie/, pilnuje dwóch uzbrojonych strażników.

"BELLA VISTA" hotel. Hurghada.

"BELLA VISTA" hotel. Hurghada.


Poznałem fajnego barmana. Opowiadał mi, że miał żonę Polkę, ale po trzech latach zerwał  z nią. Mówi że Polka chciała od niego non-stop seksu i chłop nie wyrabiał. To tak a propos, napalonych Arabów na Polki... :). Barman pyta się jakie mam na wieczór? Mówię mu, że może wybiorę się do jakieś dyskoteki. Poleca on swego kumpla z obsługi hotelowej, który wybiera się akurat dziś na dyskotekę. Dzwoni do niego i gość przychodzi do nas. Mówi mi, że jedzie na dyskotekę "B2". Wyjazd taki kosztuje 12 $. W cenę jest przejazd w dwie strony, wejście na dyskotekę i powitalny drink. Sensowna propozycja. Akceptuję ją. Gość mówi, że zbierze jeszcze kilka osób, także pojedziemy większą grupą o g. 22. Ok... Daję mu swój telefon, aby dał mi znać co i jak. O g. 22:30 nie ma go... Idę go poszukać. Znajduję go w jakiejś garderobie i pytam się co jest grane? Ten zaskoczony moim widokiem, tłumaczy mi, że nie zebrał większej grupy, więc nie jedzie tam. Pytam się czemu nie dał mi znać o tym fakcie telefonicznie? Nie znalazł odpowiedzi... Czyli egipski przekręt numer 4 !

Nic to... Zamawiam Ubera i sam jadę do tej dyskoteki. Jedziemy dosyć długo i trafiamy do dzielnicy Mamsha. Jest to rejon z eleganckimi hotelami, zdaje się niezamieszkany przez tubylców. Dzielnica robi na mnie spore wrażenie. Docieram do dyskoteki, pytam się bramkarza: ile jest osób w środku? Ten mi odpowiada, że ok. 150. Fajnie! Kupuję wejściówkę i wchodzę... W środku... z 5 osób i z 10, dosyć pobudzonych osób z obsługi ... No ładnie... Czyżby następny przekręt? Biorę piwo i obserwuję sobie knajpę. Dyskoteka na prawdziwie wysokim poziomie. Zdaje się, że nie ma takiej w moim Plymouth... No nic trzeba dopić piwo i zmykać... Nie będę siedział tu w takich pustakach...


Dopijam piwo i... nagle wchodzi grupa z 20 osób. Za jakiś czas następna grupa i następna... Nagle zrobiło się tłum... 100-200 osób w środku. I zrobiło się wesoło... Dzikie tańce i hulanki...



To nie jest zmęczony klient... To zdaje się znudzony pracą, pracownik tej dyskoteki... :).


Ok, czas spadać. Trzeba zamówić Ubera. Wychodzę na ulicę. Podskakuje do mnie taksówkarz i pyta się dokąd jadę? Podaję nazwę hotelu. Ten podaje mi cenę, nawet atrakcyjną... Więc wsiadam i rezygnuję z zamawiania Ubera. Dojeżdżamy do hotelu, wyciągam umówioną kwotę, a ten mi mówi, że mam płacić dwa razy więcej. Spokojnie mu wyjaśniam, że umówiliśmy się na inną kwotę. A ten z rąk wydziera mi cały plik banknotów i wrzuca go sobie do kieszeni w drzwiach auta. Pytam się co on odstawia? A ten swoje, że mam zapłacić dwa razy więcej. Problem jest taki, że zabrał mi z pięć razy więcej pieniędzy. Stanowczym tonem mówię mu, żeby oddał mi moje pieniądze. A ten oddaje mi po jednym banknocie. Zaczynam na niego, wrzeszczeć strasząc policją. Powoli oddaje mi resztę. Co za typ! Regularny złodziej. Wysiadam trzaskając drzwiami. Przekręt numer 5! Nigdy więcej taksówek w Egipcie! Wcześniej kumpel opowiadał mi, że taksówkarz w Hurghadzie poczęstował go papierosem. Po tym papierosie przebudził się, gdzieś na przedmieściach miasta i taksówkarz wyrzucił go z taksówki. Nie wie co to był za papieros, ale wie, że stracił i portfel i telefon.

25.11.2022 r.

 Z rana tradycyjnie plaża...

 


Później, niemniej tradycyjny spacer po ulicy Sheraton..


Hurghada.

Hurghada.

Wracam na chwilę do hotelu...



Wybieram się w na Marinę. Szczerze mówiąc to w tym mieście, nie ma zbyt wiele atrakcji, gdzie można spędzić ciekawie wieczór.

Marina. Hurghada.

Wdaję się w negocjacje w sklepie z biżuterią / w Egipcie ponoć można kupić bardzo tanio złoto i srebro/. Mimo, że sprzedawca sporo zszedł z ceny i tak jest dla mnie za wysoka. Po powrocie do UK, sprawdzam, że sprzedawca życzył sobie za wyroby złotnicze, kilka razy więcej, niż kosztują one w UK... Taka to była okazja... Na szczęście nic nie kupiłem...


Marina. Hurghada.


Meczet Al Mina nocą... Muszę przyznać, że robi wrażenia. Szczególnie na tle bezbarwnych budynków w tym mieście...

Hurghada.

Takie cuda na ulicy...

Hurghada.

Hurghada.

26.11.2022 r.

Poranne plażowanie, to już moja tradycja.

Wieczorkiem mecz Polska -Arabia Saudyjska. Przysiada się do mnie dwóch, starszych Polaków. Ulegamy emocjom tego wydarzenia...




Wygraliśmy 2:0. Lewandowski zapłakany ze szczęścia na boisku...


Znowu ląduję na Marinie. Tym razem na herbatce Karak, którą polecił mi kumpel z Ukrainy, który bywał tu uprzednio...

Marina. Hurghada.

Gdyby kogoś interesowały ceny w tym czasie...


Marina. Hurghada.

Marina. Hurghada.

 27.11.2022 r. 

 Godzina 4 rano. Wyjazd na wycieczkę do Luksoru.

I znowu posterunki egipskiej policji, zbieranie autokarów w gromady i konwojowanie ich przez policję. Nie myślcie sobie, że można w Egipcie wynająć sobie auto i samemu pojechać oglądać zabytki...



Przejeżdżamy przez pustynne tereny. Właściwie Egipt to jedna wielka pustynia, poza dosyć wąskim, zielonym  pasem wzdłuż Nilu, gdzie skupia się praktycznie cała produkcja rolna tego państwa. 


 

Przystanek na toaletę, w moim przypadku także na herbatkę.

 

Postoju autokarów bronią żołnierze na dachu.



Po drodze mijamy kolejne oddziały wojska.




W mijanych miasteczkach wszędzie widzę, tuk-tuki...

Qift.

Qift.

Na posterunkach policji widać nawet, ciężkie karabiny maszynowe.


El Ashi.

Docieramy w końcu do Luksoru. 5 h trwała nasza podróż. Przed nami aleja sfinksów.



Mijamy jeszcze jakiś meczet.


No i lądujemy przed wejściem do świątyni Karnak. Dużo po niej sobie obiecuję.

Świątynia Karnak

W środku makieta tej świątyni z czasów swej świetności. Świątynia Karnak to jeden z największych kompleksów świątynnych na świecie / 400 hektarów/. Kompleks świątynny jest poświęcony bóstwom Amonowi Re, Montu i Mut. Budowa kompleksy zajęla około półtora tysiąca lat.

Świątynia Karnak


I zaczyna się jazda...
Przed nami ponownie aleja sfinksów.

Świątynia Karnak



Aleja sfinksów z baranimi łbam czyli kriosfinksami. Świątynia Karnak

Przede mną kolejne pylony / egipskie bramy do świątyń/.

Pylon numer 1. Świątynia Karnak


Pylon nr 2 z posągami Ramzesa II.

Pylon numer 2. Świątynia Karnak



Sala hypostylowa składa się z 134 kolumn, wysokich na 23 metry. I trudno będzie opisać mi wrażenia, których doświadczyłem w tym miejscu. Mało rzeczy w moich podróżach zaatakowało z taką ekspresją, mój mózg... Doświadczyłem jakiegoś uczucia nieoczywistości. Kto, po co i to w takim wymiarze i rozmiarze wybudował te architektoniczne cudo? Nie mogłem się napatrzeć na atakująca mnie z zewnątrz architektoniczną rzeczywistość... Dla samej tej sali warto było przylecieć do Egiptu...

Karnak - Sala hypostylowa.


Karnak - Sala hypostylowa.


Karol Wróblewski - wandal z 1850 r.

Karnak - Sala hypostylowa.



Karnak - Sala hypostylowa.



Jak wspomniałem kompleks ten jest ogromnym terenem. Ruszyłem więc na jego szybką eksplorację... Chciałaby się tu posiedzieć godzinami lub dniami, ale nie ma na to czasu.




Świątynia Karnak.

Świątynia Karnak.

Świątynia Karnak.

Świątynia Karnak.

Świątynia Karnak.

Żegnam Karnak który pozostanie na długo w mojej pamięci. Rzeczywistość przerosła znacznie, moje oczekiwania w stosunku do tego miejsca.


Świątynia Karnak.

Płyniemy stateczkiem na drugą stronę Nilu, w stronę Doliny Królów, świątyni Hatszepsut i kolosów Memnona.



Zahaczamy jeszcze o punkt sprzedaży i wyrobu produktów kamieniarskich.


Tu czeka nas show, tworzone przez tych kamieniarzy...






Następnym, ważnym obiektem planie naszej wycieczki jest świątynia Hatszepsut. Powstała ona około półtora tysiąca lat p.n.e. Posiada dosyć majestatyczną formę.   Świątynię tą wybudowana na polecenie królowej Hatszepsut, jeszcze za jej życia. Ciekawostką jest fakt, że obiektem tym, od 1961 r. opiekują się polscy archeolodzy, zaczynając od prof. Michałowskiego, po obecnych naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego. Przewodnik pokazywał nam budynki przy świątyni, które zamieszkują obecnie polscy naukowcy.


Świątynia Hatszepsut.


Korzenie tej rośliny - kadzidłowca Cartera, mają ok. 3,5 tysiąca lat...


Świątynia Hatszepsut.


Świątynia Hatszepsut.

Świątynia Hatszepsut.

Aby wyjść ze świątyni Hatszepsut, trzeba przebić się przez tłumy zaczepiających cię handlarzy.




Na parkingu autokarów takie widoki...



Pola uprawne wzdłuż Nilu...




Udajemy się do Doliny Królów. Tu mamy wykupioną opcję wejścia, do trzech komór grobowych.

Wchodzę do komory grobowej Ramzesa IX.


Dolina Królów. 


Komora grobowa Ramzesa IX. Dolina Królów. 


Dolina Królów. 

Kurcze, fajnie było zejść to tych komór grobowych i otoczyć się myślami o tych antycznych czasach.

Komora grobowa Ramzesa III. Dolina Królów. 



Komora grobowa Ramzesa III. Dolina Królów. 



Komora grobowa Ramzesa I. Dolina Królów. 

Dolina Królów.

Komora grobowa Ramzesa I. Dolina Królów. 

Dolina Królów.

Opuszczamy Dolina Królów i udajemy się w stronę kolosów Memnona.


Kolosy Memnona, to jedyna pozostała część świątyni grobowej Amenhotepa III. To dwa ogromne posągi faraona Amenhotepa III z XVIII dynastii. Każdy waży po 800 t. i przedstawia faraona siedzącego na tronie. Wysokość ich wraz z postumentem sięga 17,9 metra. Wykuto je z ogromnych skalnych bloków kwarcytu. No i muszę powiedzieć, że robią one ogromne wrażenie.


Kolosy Memnona


Kolosy Memnona





Jedziemy w stronę następnej atrakcji. Po drodze widzimy takie obrazki...





Wsiadamy na łódeczkę, aby udać się w stronę t.z.w. Wyspy  Bananowej / która nota bene jest półwyspem/.


Dopiero na zdjęciu zauważyłem, że młode Egipcjanki uśmiechają się do mego obiektywu.


Tu, czeka na nas plantacja bananowców.

Wyspa Bananowa.

Mój pierwszy w życiu sok z trzciny cukrowej z odrobiną limonki. Smakował wybornie.

Wyspa Bananowa.

Wyspa Bananowa.

Atrakcją miały tu być, także krokodyle. Jeden sobie pływał w zamknięciu, a inne młode można było pogłaskać. Dla mnie to żadna atrakcja.... Były też małpki za kratami.

Wyspa Bananowa.

Wyspa Bananowa.

W drodze powrotnej mieliśmy owocowy poczęstunek. Owoce smaczne i w nadmiarze.

Nil.

Mijamy po drodze świątynię w Luksorze, która nie była programie wycieczki. I to mnie mocno zabolało. Z chęcią zamieniłbym czas spędzony na Wyspie Bananowej, na wizytę w Luksorze.

Luksor.

Luksor.

W drodze powrotnej, w środku nocy, zatrzymujemy się na postój. A na nim dwie małe dziewczynki, zbierające jedzenie od turystów, dla swoich małych kózek. Swą pracę  wykonywały w środku nocy! Jakie były szczęśliwe, gdy głównie Rosjanie, zarzuciły je swoimi reklamówkami z niedokończonymi posiłkami, które pozabierali ze swych hoteli. 


 W trakcie powrotu zauważam, że tracę internet. Wydawało mi się, że przyczyną tego był fakt,  że przyjeżdżamy przez tereny pustynne. Dojeżdżamy do Hurghady ale sytuacja się nie zmienia. Czyżbym w 8 dni wykorzystał 40 GB danych, wykupionych na lotnisku? Kilka minut po godzinie 22 idę do salonu Orange obok mego hotelu. Przez szybę informują mnie, że właśnie zamknęli i jutro mogę skontaktować się z nimi.

28.11.2022 r.

Po śniadaniu idę do salonu Orange. Informuję o moim problemie. Pani konsultantka twierdzi że wykorzystałem całą mają 9 GB pulę. Jakie 9 GB? Tłumaczę jej, że wykupiłem 40 GB za 9 euro! Niestety w jej systemie widnieje zakup 9 GB,  za 3 euro... Wyrolowali mnie w punkcie Orange na lotnisku.  Przekręt numer 6. Pozostaje mi ponowne doładowanie mojej, egipskiej karty SIM. Internet wrócił w mym telefonie...

I znowu plaża, z prawie krystalicznie czystą wodą. A w niej wysepki koralowca. Od paru dni mam schizę, że coś mnie podgryzuje pod wodą... I w końcu złapałem wzrokiem sprawcę... Małe rybki podpływają i gryzą mnie w kostki u nóg... Po wyjściu z wody widzę, zakrwawianą mini rankę... A to łobuzy...




Reprezentacyjna ulica Hurghady, nie może obejść się bez witryn LIDL'a, OBI czy PRIMARKA'a. A że towar w nich, nie współgra z asortymentem w ich oryginalnych odpowiednikach, to już inna bajka...

Hurghada.

Jeszcze piwko na egipskiej ulicy....

Hurghada.

Dałem się zaciągnąć, do perfumiarni... Zadziałał tu urok sprzedawcy, który chwalił się swymi podróżami po Polsce. Wrócę tu później na zakupy...

Hurghada.






Od początku pobytu w tym mieście, słyszę, od obsługi hotelu, sklepikarzy, że najlepszym lokalem rozrywkowym jest tu LITTLE BUDDHA. Mówią to nawet z lekkim namaszczeniem. Postanawiam to sprawdzić.Wysłałem pytanie, do do tego przybytku, na stronie Facebooka. Odpisano mi jaki dziś gra DJ i jaki rodzaj muzyki będzie grany. No to jedziemy sprawdzić. Zamawiam Ubera i za parę groszy jestem tam  na miejscu. Sympatyczny kierowca / jest bardzo spora różnica w zachowaniu między kierowcami licencjonowanych taksówek, a kierowcami Ubera/, pyta się mnie po drodze: który raz jestem w Egipcie? I jest bardzo zdziwiony, gdy odpowiadam że pierwszy raz. Kierowca dodaje, że na pewno tu wrócę jeszcze nie raz... Odpowiadam mu, że raczej nie planuje powrotu, do tego kraju. Ten znowu zdziwiony, pyta się mnie: dlaczego? Opowiadam mu o przekrętach taksówkarzami i że nie lubię być okradany. Ze zrozumieniem potakuje głową, potwierdzając że łatwo to można spotkać tego typu taksówkarzy. No nic... Idę do najlepszej dyskoteki w Hurgadzie...

LITTLE BUDDHA


Pytam się napotkanego kelnera: ilu ludzi jest w środku? A ten odpowiada mi, że nikogo... Że w poniedziałki zwykle nie ma gości, ale we wtorki jest ich sporo, ale oczywiście DJ gra dziś swój set... Hm... Nie wiem czy zaliczyć to do przekrętu czy nie... Mam na myśli podane mi informacje na temat dzisiejszej imprezy w tym lokalu.
Lokal wyglądał bardzo przyzwoicie. 

LITTLE BUDDHA

LITTLE BUDDHA


No jak już tu dotarłem, to zamawiam sobie małe piwko i oglądam mecz z lokalsami na zewnątrz... Otrzymuję miseczkę orzeszków i tak sobie rozmyślam o najlepszym lokalu w mieście... Obok mnie siedzi Egipcjanin z bardzo długimi włosami i w bejsbolówce. Wygląda na fana ciężkiem muzy... Pytam się go: czy lubi metal? Dosyć gwałtownie odpowiada mi, że nie! I to kończy naszą dyskusję... 

LITTLE BUDDHA

Zamówionym Uberem wracam grzecznie do hotelu. Nie udało mi się jednak poznać, uroków tego miejsca...

29.11.2022 r.

I znowu ten sam rytm... Do obiadu morska plaża. Po obiedzie spacer po Hurghadzie. Na ulicach żebrzące kobiety z maleńkimi dziećmi, udające, że handlują chusteczkami higienicznymi. I te proszące oczy... Nieprzyjemny to widok... Nie wiadomo jaka tragedia kryje się za tym obrazkiem. Staram się za każdym razem poratować te osoby. Na jakiś posiłek pewnie starczy...


Uliczny handel.

Hurghada.



Hurghada.


Przesympatyczny chłopczyk sprzedający drewniane węże. Też mu wciskam kilka banknotów. Zaraz woła swego kolegę, sugerując, że on też chce coś otrzymać. Kolega też otrzymuje kilka dolarów. Przypominam sobie własne dzieciństwo, gdy ganiałem za niemieckimi autami z prośbą o autograf, na polskich ulicach. Przy tej okazji, czasami otrzymywałem jakieś drobiazgi: słodycze, długopisy czy gumy do żucia...

Hurghada.


Egipska agencja turystyczna, sprzedająca również " wyciOczki"... :)


Hurghada.


30.11.2022 r. 


Znajomy z hotelu, opowiada mi jak krążył po uliczkach Hurghady, aż dotarł do skraju miasta, gdzie natknął się na straż pilnującą obiektów wojskowych. Krzycząc z daleka kazali mu się zatrzymać, a ten dał w długą. Idziemy razem ponowni jego drogą...

To mój znajomy zapragnął wejść do meczetu. Oczywiście obowiązkowe zdjęcie obuwia.

Hurghada.

Wszędzie widać zabiedzone psy... A tak wyglądają ulice w centrum ok. 300 tysięcznego miasta. Klepisko...

Hurghada.


Całkiem fajne budynki, w otoczeniu piaszczystych ulic i śmieciowisk...

Hurghada.

Wszędzie widać podobne obrazki...

Hurghada.



Z jednej strony budynki mieszkalne, a zaraz obok jakieś gruzowisko. Za tym gruzowiskiem widać już obiekty wojskowe. Pytamy się sklepikarza: czy to na pewno obiekty wojskowe? Potwierdza i radzi się do nich nie zbliżać. Nie mamy takiego zamiaru.


Hurghada.

Jak w wielu krajach muzułmańskich, na ulicach widać wiele zaniedbanych psów i koty w  uprzywilejowane j pozycji.

Hurghada.



Kurcze, nie wiem jak w takim otoczeniu można żyć...

Hurghada.


Hurghada.

Hurghada.

Hurghada.

Hurghada.

Hurghada.

W samym środku śmieci siedzi człowiek i coś do nas mówi. Wygląda na trochę, niepełnego rozumu...

Hurghada.





Wszędzie widać pracujące dzieci. Te akurat przenoszą jakieś pieczywo z punktu do punktu... 

Hurghada.

Hurghada.



Hurghada.



Hurghada.



Hurghada.





Hurghada.




A wieczoram w hotelu, spotkałem takie zwierzę...




1.12.2022 r. 

Ostatni dzień w Egipcie. Idę się wymeldować. Do samolotu mam jeszcze wiele godzin. W recepcji otrzymuję kupon na obiad. Zostawiam swe bagaże pod opieką recepcji i udaję się po raz ostatni nad morze. Muszę przyznać, że pogoda mi dopisała. Były może ze dwa pochmurne dni, przez cała resztę pobytu korzystałem ze słonka i idealnych dla mnie temperatur, tak do 25 C. Zachodzę na plaży do mojego ulubionego kelnera. Tłumaczę mu, że to mój ostatni dzień i proszę o ostatnie piwko. Ten mi odmawia, bo w recepcji zabrano mi opaskę all inclusive. Robi mi się przykro. Tyle przegadanych z nim chwil... Tyle napiwków... Trudno... Za jakiś czas przychodzi do mnie, pytając się czy chcę, aby przyniósł mi piwo w sekrecie, bo wtedy stał przy nim jego szef i nie mógł mi podać tego piwa. Odeszła mi już ochota na piwo, ale ze zrozumieniem kiwam głową nad jego zachowaniem... 

"Bella Vista" hotel.

"Bella Vista" hotel.

Po plaży idę się wykąpać i przebrać w pokoju, do którego recepcjonista dał mi klucz. Miły gest z jego strony / czy ze strony hotelu/. 

Następnie zamawiam Ubera i jadę na lotnisko. Za kurs zapłaciłem 3 $. Osiem razy mniej, niż taksówkarz żądał za rejs z lotniska do hotelu. Na lotnisku przechodzę chyba przez 5 bramek bezpieczeństwa. Na każdej sprawdzają coś innego lub to samo, co na poprzedniej. Logiki tu żadnej. Na ostatniej bramce, kazano wywalić mi wszystko ze starannie poukładanych bagaży. Plus kontrola osobista. Plus paseczki do wykrywania narkotyków, fruwające po moich ubraniach i moim bagażu. Uff... Już mam dość tego Egiptu... Idę w stronę swojej bramki. Mijam po drodze knajpki z jedzeniem. Jestem głodny, chcę coś zjeść, ale ochrona pogania mnie w stronę mej bramki. Widzę, że za kolejną bramką bezpieczeństwa, jest jedynie skromy punkt z jedzeniem. Chcę zawrócić. Nie pozwalają mi, popychając mnie w stronę mojej bramki. Gdy znalazłem się za nią, mogłem kupić jedynie suchą bułkę i to był mój ostatni posiłek w tym kraju. Opuszczam go z ulgą, jak nie pamiętam kiedy wcześniej inny kraj...

Podsumowanie: 

Egipt olśnił mnie na maksa swymi zabytkami. Po stokroć warto dla nich przyjechać, do tego kraju. W moim przypadku Egipt zaoferował mi dobre warunki wypoczynku: fajny hotel, dobrą obsługę i pogodę w końcówce listopada. Moi rosyjscy znajomi byli 2 tygodnie po mnie w tym samym mieście i widziałem ich tam w zimowych kurtkach lub leżących pod ręcznikami na plaży. Kontakt z miejscową ludnością, w moim przypadku, opierał się tylko i wyłącznie, na widzianych we mnie korzyściach finansowych. Nie było więc okazji, aby obdarzyć ich jakąś szczególną sympatią. Tyle ode mnie...



Las Vegas, Kanion Kolorado, Kanion Antylopy X, Zapora Hoovera, maj 2023 r.

15 maja 2023 r.   Lecę z Chicago  do Las Vegas . Chicago, lotnisko O'Hare. A tu już Nevada . Pustynie, góry i zieleń w szczątkowej form...